Łączna liczba wyświetleń

piątek, 30 grudnia 2011

Szczęśliwego Nowego Roku...

Przyjaciele...Jest to zapewne mój ostatni wpis w tym roku. Dlatego też pragnę Wam złożyć noworoczne życzenia.
Niech Nowy Rok przyniesie Wam radość,miłość,pomyślność
i spełnienie wszystkich pragnień. A gdy się one już spełnią
niech dorzuci garść nowych marzeń, bo tylko one nadają życiu sens!
W Nowym Roku wielu szczęśliwych tylko chwil...
Szczęścia w domu i wszędzie, gdzie będziecie..

A gdy rok cyfrę swą zmieni
niech w Waszym życiu wszystko
na lepsze się odmieni.

NOWY ROK PRZYWITAJCIE Z UŚMIECHEM NA TWARZY ZOSTAWIAJĄC WSZYSTKIE ZŁE CHWILE ZA SOBĄ.
I PROSZĘ WAS KOCHANI...BĄDŹCIE ZE MNĄ I W NOWYM ROKU. DZIĘKUJĘ WAM ZA WSZYSTKO.KOCHAM WAS BARDZO BARDZO MOCNO♥♥♥

Do zobaczenia w Nowym 2012 Roku ;) Miejmy nadzieję że będzie on lepszy i przyniesie nam wszystkim wiele radości.

środa, 21 grudnia 2011

Wesołych Świąt ;)


Z okazji nadchodzących Świąt Bożego
Narodzenia pragnę przesłać Wam Kochani
najserdeczniejsze życzenia. Niech
nadchodzące Święta będą dla każdego z was
niezapomnianym czasem spędzonym
bez pośpiechu, trosk i zmartwień.
Życzę Wam, aby odbyły się w spokoju,
radości wśród Rodziny, Przyjaciół
oraz wszystkich Bliskich dla Was osób.
A wraz z nadchodzącym Nowym Rokiem
życzę Każdemu z Was również dużo zdrowia i
szczęścia. Niech nie opuszcza Was
pomyślność i spełnią się te
najskrytsze marzenia.

sobota, 3 grudnia 2011

Turnus rehabilitacyjny-Zaździerz listopad 2011 i takie tam...

Tak jak obiecałam napiszę parę słów o naszym pobycie na turnusie rehabilitacyjnym w Zaździerzu, na który pojechaliśmy dzięki Wam już po raz drugi. Ogólnie turnus zaliczam do bardzo udanych. Było bardzo ciężko bo Weronisia musiała włożyć wiele wysiłku w ćwiczenia. Nie raz serce mi pękało jak patrzyłam jak bardzo się męczy, jak bardzo próbuje udowodnić że silna z niej dziewczynka. Bo taka właśnie była. Przez cały turnus nie uroniła prawie ani jednej łzy.Dzielnie ćwiczyła do samego końca.Od naszego turnusu we wrześniu poczyniła przeogromne postępy.Nawet rehabilitanci nie mogli się temu nadziwić.Rzekłabym że na tym listopadowym turnusie czuła się już jak u siebie w domu.A mnie to bardzo cieszy. Bo gdy patrzyłam jak zalewa się łzami na turnusie wrześniowym miałam ochotę porwać ją w ramiona i uciec...
Oczywiście są i postępy, które Weronisia wypracowała dzięki turnusowi:
-widoczne ruchy w drugiej nóżce,
-pełza na wyprostowanych rączkach,
-w pozycji czworaczej unosi pupę wysoko do góry,co oznacza że miednica pracuje
-próbuje wstawać...niestety bezwładne nóżki jej w tym przeszkadzają :(
-w specjalnych ortezach uczy się chodzić przy balkoniku
-mówi całymi zdaniami- choć jeszcze nie wszystko
Jestem taka dumna z mojej małej królewny. Jej postępy, wytrwałość i siła jaką wkłada w to co robi sprawiają że mam ochotę góry przenosić. Kiedyś pokaże Weronisi ten blog aby przeczytała sobie jak doszła do tego wszystkiego.Jak krok po kroczku osiągała to co jest najważniejsze. I mam nadzieje że gdy dorośnie to ona będzie kontynuować to co ja zaczęłam.W zasadzie... co razem zaczęłyśmy.

Z tego miejsca pragnę podziękować pewnej wyjątkowej osobie o przeogromnym sercu.Tą osobą jest pani Maria Oblicka. Ta w zasadzie obca dla nas kobieta sprawiła, że świat mieni się dla nas kolorami tęczy.Wyciągnęła do nas pomocną dłoń dając nam tym samym prawdziwą przyjaźń.Pani Mario bardzo się cieszę że jest pani zawsze z nami. I obiecuję tu i teraz, że gdy tylko będzie to mozliwe spotkamy sie w realu. Zasługuje pani na to!!!Kochamy panią całym sercem...

A teraz troszkę smutnych wiadomości...
W wirtualnym świecie mamy mnóstwo przyjaciół.Wszyscy są wspaniali, jednakże jest a w zasadzie była jedna osoba, dzięki której zrozumiałam wiele różnych rzeczy.Piszę była bo ta osoba parę dni temu odeszła.Odeszła na zawsze tam gdzie nie ma już cierpienia i bólu.Sama była ciężko chora a jeszcze potrafiła wspierać innych...nas.Miałyśmy się spotkać w realu bo mieszkamy bardzo blisko siebie. Niestety Bóg pokrzyżował nasze plany...Nie zdążyłyśmy :( Izunia przed śmiercią zostawiła list do swoich wszystkich przyjaciół.Czytając go płakałam jak mała dziewczynka. Niestety nie mogę go tutaj opublikować bo sama nie wiem czy mogę.Ale przytoczę jeden fragment...Izunia na pewno sie nie pogniewa...

Teraz, właśnie teraz, kiedy patrzę na swoje całe życie, wiem, że wcale nie liczą się te wielkie przedsięwzięcia, sprawy dużego rozmiaru, ale te, o których się zapomina, te, które zawsze odkładamy na później, na jutro, na kiedyś tam. Bo właśnie teraz mam przed sobą twarze tych, dla których zabrakło mi czasu, by powiedzieć: „przepraszam, wybacz, dziękuję, kocham”. I te, z pozoru drobnostki są najważniejsze. To właśnie się wspomina.
Każde życie jest wyjątkowe. Każdy z nas ma jakiś cel do którego dąży, i każdy element, każda cząstka zdobytej wiedzy czy doświadczeń, która nas do tego celu przybliża stanowi nic więcej jak tylko nasze życie. A jakie ono będzie, zależy wyłącznie od nas samych. Nie zapominajmy więc w tym pospiesznym dążeniu do osiągania własnych celów, nie zapominajmy o tym, że obok jest zawsze ktoś drugi, i starajmy się, by ten drugi nie był rywalem lecz przyjacielem. Inaczej wszystkie cele tracą swój sens, a życie straci swój urok.


Te słowa sprawiły że zrozumiałam co w życiu naprawdę jest ważne...Zmusiły mnie one do wielu przemyśleń.Izuniu!!! Wiem że już tego nie przeczytasz, ale chciałabym abyś wiedziała,że mimo to że znałyśmy się tylko chwilkę obie z Weronisią pokochałyśmy Cię całym sercem.Przez tą chwile dałaś nam wiele miłości i ciepła. Nigdy Ci tego nie zapomnę.Wiedz również że w naszych sercach zawsze będziesz miała szczególne miejsce.Bardzo nam Cię brakuje :( Spoczywaj w spokoju Aniołku [*]

niedziela, 20 listopada 2011

1 % ZA ROK 2010

Po długim oczekiwaniu w końcu doczekaliśmy się na subkoncie Weronisi wpłat z 1% podatku. Z całego serduszka pragnę podziękować każdemu kto ofiarował naszej córeczce ten 1% swojego serca, cząstkę siebie... Dzięki Wam nasza mała królewna może poczynić krok naprzód w swojej rehabilitacji. To Wy sprawiliście że jest w nas nadzieja...nadzieja na to że Weronisia stanie kiedyś na własnych nóżkach...I proszĘ Was kochani. Pamiętajcie o nas również w przyszłym roku.
A oto miasta z których napłynęło do nas serce:

Urząd Skarbowy w Gnieźnie
Urząd Skarbowy w Sosnowcu
Urząd Skarbowy w Jeleniej Górze
Urząd Skarbowy w Skarżysku-Kamiennej
Urząd Skarbowy w Kłobucku
Urząd Skarbowy Wrocław-Fabryczna
Urząd Skarbowy w Ełku
Urząd Skarbowy Poznań-Wilda
Urząd Skarbowy Poznań-Grunwald
Urząd Skarbowy w Wodzisławiu Śląskim
Urząd Skarbowy we Wrześni
Pierwszy Urząd Skarbowy w Kielcach
Pierwszy Urząd Skarbowy w Poznaniu
Urząd Skarbowy w Mielcu
Urząd Skarbowy Poznań-Winogrady
Urząd Skarbowy Poznań-Grunwald
Urząd Skarbowy w Wodzisławiu Śląskim
Urząd Skarbowy w Pruszczu Gdańskim
Pierwszy Urząd Skarbowy w Gliwicach
Urząd Skarbowy w Kraśniku
Urząd Skarbowy w Wadowicach
Urząd Skarbowy Wrocław-Śródmieście
Urząd Skarbowy w Drezdenku

DZIĘKUJEMY WSZYSTKIM NAJMOCNIEJ JAK POTRAFIMY !!!

DZIĘKUJEMY ZA SERCE

CZŁOWIEK JEST WIELKI NIE PRZEZ TO CO MA...NIE PRZEZ TO KIM JEST...LECZ PRZEZ TO CZYM DZIELI SIE Z INNYMI...

Kochani!!! Z tego miejsca pragnę z całego serca podziękować kilku osobom. Zacznę jednak od początku.
Dziękuje przede wszystkim Gosi Frąc, która jest naszym Aniołem od początku.Jest ona bardzo wyjątkowym człowiekiem...Człowiekiem który nie przechodzi obojętnie obok czyjegoś cierpienia.I nie piszę tu tylko o nas.Ta wspaniała kobieta pomaga nie tylko ludziom ale i zwierzętom. Gosia ma wyjątkowe miejsce w naszym sercu bo i ona sama taka jest. Zasługuje na pełen podziw...Będe jej wdzięczna do końca swoich dni za to co dla nas robi, za serce które nam ofiarowała i za to że zawsze jest tuż obok nas gdy tylko tego potrzebujemy.Dzięki Gosi mamy wielu przyjaciół dzięki którym możemy zapewnić Weronisi to czego potrzebuje.Gosiu!!! Kochamy Cie całym sercem.
Dziękuje również wszystkim śpiewającym dla Weronisi artystom :Patrycji Kosiarkiewicz, zespołowi SOON, zespołowi The Derailed. Dziękuje Wam za wrażliwość,zaangażowanie i serce .
No i dziękuje Wam kochani ...Za to że przyszliście i daliście Weronisi nadzieję na wyzdrowienie, na to że stanie kiedyś na własnych nóżkach.
Szczególne podziękowania chcę złożyć na ręce jednego z członków zespołu SOON. Jest nim pan Andrzej Czuba.Poświęcił on dla nas nie tylko swe serce ale również mnóstwo swojego czasu. Ofiarował nam również coś bardzo cennego : SWĄ PRZYJAŹŃ...

DZIĘKUJEMY, DZIĘKUJEMY, DZIĘKUJEMY

czwartek, 17 listopada 2011

To już dziś....

Kochani!!! Już dziś o godz 20.00 w klubie Klinika w Warszawie odbędzie się wspomniany przeze mnie koncert charytatywny dla Weronisi.Niestety nas na nim zabraknie gdyż przebywamy obecnie na turnusie rehabilitacyjnym.Jednakże jeśli tylko to będzie możliwe zostanę połączona telefonicznie z klubem i osobiście podziękuje wszystkim za przybycie i serce.A więc czekam na telefon.

piątek, 4 listopada 2011

Dziękujemy ...

Kochani !!! Mimo że akcja TURNUS ZA NAKRĘTKI dopiero się rozpoczęła juz w niedzielę wyjeżdżamy na nasz kolejny turnus rehabilitacyjny. Oczywiście w to samo miejsce- do Zaździerza.Jednakże kwotę którą musimy pokryć za turnus nie uzbieraliśmy ze zbierania nakrętek.Akcja bowiem rozpoczęła się parę dni temu i niestety nie mamy jeszcze wystarczającej ilości...Na turnus udało nam sie uzbierać od złotówki do złotówki z wpłat od darczyńców. I z tego miejsca pragnę podziękować z całego serca wszystkim którym nie jest obojętny los Weronisi, którzy okazują nam serce i przekazują najdrobniejsze nawet wpłaty.Każda złotóweczka jest dla nas na wagę złota. Jest to nasz ostatni w tym roku turnus.Na przyszły rok jesteśmy zapisane na kolejne. Pierwszy jest juz w styczniu...Dlatego proszę Was kochani z całego serduszka. Nie zapominajcie o naszej akcji i zbierajcie nakrętki. Im nazbieramy ich więcej tym lepiej. Weronisia będzie miała tym samym szanse wyjechać nie na jeden turnus ale na kilka. Specjalisci zalecaja takie turnusy conajmniej 3 razy w roku, a kwota jednego jest dla nas przeogromna. Bez Was nie dalibyśmy rady.
Z tego miejsca chciałabym również podziękować z całego serca dwóm wyjątkowym osobom o przeogromnym sercu. Te osoby to : pani Gosia Frąc i pan Andrzej Czuba. Dzięki nim spotkała nas niesamowita niespodzianka.A mianowicie...Dnia 17 listopada 2011 r w klubie KLINIKA w Warszawie przy ulicy Racławickiej 99 odbędzie sie koncert charytatywny dla Weronisi ;) Zagrają na nim polska wokalistka Patrycja Kosiarkiewicz oraz grupa SOON. Będzie to koncert bez biletów ale z otwartym sercem. Kochani....Jeśli chcecie pomóc Weronisi to serdecznie was zapraszam. Przyjdźcie...a na pewno nie pożałujecie. GOSIU....ANDRZEJU...KOCHAMY WAS I DZIĘKUJEMY...BARDZO BARDZO BARDZO

sobota, 29 października 2011

TURNUS ZA NAKRĘTKI


Zbierasz nakrętki? Chciałbyś przyczynić się do wysłania Weronisi na turnus rehabilitacyjny? Uważasz, że Razem możemy Więcej? Dołącz do nas! Zachęć swoich znajomych do zbierania plastikowych nakrętek! Tak niewiele potrzeba, by dać komuś odrobinę radości.

KOCHANI!!! Od wczoraj ruszyła akcja TURNUS ZA NAKRĘTKI. Jeśli tylko ktos miałby ochote przyłączyc sie do naszej akcji i pomóc nam w zbieraniu nakrętek serdecznie zapraszamy. Za kilogram nakretek firma recyklingowa wpłaci ok 60 groszy na subkonto Weronisi w Fundacji Dzieciom "Zdążyć z Pomocą". Niestety aby Weronisia mogła wyjechac na turnus rehabilitacyjny tych nakrętek musimy uzbierać naprawdę dużo. Koszt dwutygodniowego turnusu kosztuje bagatela 4300zł

Dlatego proszę...POMÓŻ WERONISI i przyłącz sie do akcji !!!
W razie pytań prosze pisać na email: izus_1976@wp.pl

WSZYSTKIM BIORĄCYM UDZIAŁ W NASZEJ AKCJI DZIĘKUJEMY Z CAŁEGO SERDUSZKA

poniedziałek, 17 października 2011

Październik-wizyty lekarskie, choróbska i trochę przyjemności

Jakoś tak nie mogłam się zebrać aby coś skrobnąć na blogu. Ciągle coś i czasu ciągle za mało. W ostatnich dniach troszkę sie u nas działo.Ale może zacznę od początku. Mieliśmy 2 kontrolne wizyty lekarskie: okulista, urolog. U okulisty pozytywnie. Oczko nadal troszkę ucieka ale pani doktor stwierdziła że jest o wiele lepiej.Przepisała Weronisi okularki o pół stopnia mocniejsze ale to tylko dlatego żeby "uciekające " oczko jeszcze mocniej pracowało. Dno oka dobre-dzięki Bogu,bo tego zawsze najbardziej sie boję.Parę dni przed wizytą u okulisty na oczku Weronisi pojawiła się dziwna krostka...Bałam sie co to takiego bo ogólnie to straszna panikara ze mnie, ale lepiej dmuchac na zimne.I co sie okazało? To była tzw.gradówka. Aby sie jej pozbyć kuracja trwała aż 3 tygodnie ( kropelki i maść). Na szczęście pomogło-po gradówce nie ma śladu. U urologa tez w sumie pozytywnie. Weronisia miała badanie urodynamiczne( badanie pęcherza moczowego). Z pęcherzem Weronisi " nie najgorzej" jak to wyraził się pan doktor. Zapytałam się go również o wcześniej wspomniany zabieg czyli tzw.zabieg Malone a. Na ostatniej wizycie w styczniu wspomniał nam o czyms takim i abyśmy sie zastanowili czy sie na niego zdecydujemy. Byłam wtedy w kropce bo nie wiedziałam co robić.Niestety...pan doktor zapomniał wtedy że Weronisia ma odbyt zarośnięty całkowicie.A więc aby wykonać taki zabieg najpierw muszą sprowadzić Weronisi odbyt na dół. A to robią tylko w Warszawie... No i z tego wniosek taki że musimy czekać kilka lat aby cokolwiek zaczęli robić. Bo tak jak już wcześniej wspomniałam Weronisia musi najpierw czuć swoje potrzeby.A czy tak będzie? Nie wie nikt.
No i nie pozostaje nam nic innego jak czekać.
A teraz troszkę przyjemności.
W ostatni weekend odbyło sie nasze drugie spotkanie z naszą kochaną Renatką: kobietą o przeogromnym sercu. Jechaliśmy aż do Częstochowy aby tylko sie z nią zobaczyć.Jest ona naszym aniołkiem, który daje nam cząstke swojego życia, przyjaźń, dobroć i...serce. Był to dla nas wspaniały czas. U Renatki czuliśmy sie jak u siebie w domu...po prostu wyjątkowo. O naszym spotkaniu pisze na każdej stronie internetowej na której jestem zalogowana. Chce bowiem aby wszyscy dowiedzieli się jakie szczęście nas spotkało. Życzę każdemu aby spotkał kogoś takiego jak Renatka. Renatko !!! Dziękuje ci za ten weekend.Było wspaniale. KOCHAMY CIĘ!!!
Wracając do domu od naszego Aniołka Weronisia troszkę pokasływała. No a dziś byłyśmy u lekarza bo bałąm sie że to sie rozwinie bardziej. Ale chyba przyszłam za poźno :( Dostałysmy antybiotyk...i to obie. Ja też- bo zakaszlałam u pani doktor i ta postanowiła zbadac i mnie. Więc teraz siedzimy w domku i sie kurujemy. Rehabilitacje musiałam odwołać. Mam nadzieje że szybko pozbędziemy się choróbska.

wtorek, 20 września 2011

Turnus rehabilitacyjny-Zaździerz wrzesień 2011

No i jesteśmy po turnusie kochani.Tylko i wyłącznie dzięki Wam i waszym dobrym serduszkom mogłysmy tam być. Bez Was ten wyjazd byłby raczej niemożliwy. DZIĘKUJEMY Z CAŁEGO SERDUSZKA.
Nie ukrywam ale bardzo sie bałam tego turnusu.Martwiłam sie czy Weronisia nie jest jeszcze za mała na taki wysiłek,czy da rade podołać. Z drugiej jednak strony wiedziałam ze takie turnusy wnoszą wiele postepów w życie dziecka. Dzis nie żałuję że pojechałysmy.Mimo ciężkiej pracy spędziłysmy tam niezapomniane chwile, poznałysmy wiele wspaniałych mam i ich cudowne dzieciaczki. Do tego rehabilitacja na wysokim poziomie, wszyscy mili i uprzejmi.Nie powiem że Weronisia nie uroniła ani jednej łzy. Wrecz przeciwnie... Na ćwiczeniach indywidualnych zdarzało jej sie płakac wniebogłosy.Lecz były to pojedyncze dni. Widziałam wtedy w jej oczach straszny ból i wysiłek. Myslałam wtedy: Boże zaraz mi serce pęknie... I sama płakałam w pokoju. Było mi tak cięzko. Wiedziałam jednak że to dla jej dobra i zawsze po ćwiczeniach mówiłam do niej: Weronisiu ! Dasz radę...Musisz byc dzielna maleńka. Tak wiele chciałam jej wtedy powiedzieć... a ona tym swoim cichutkim głosikiem odpowiadała: dobla (czyt.dobra) Wtedy płakałysmy obie. Ale mimo tak wielkiego wysiłku Weronisia pokazała jaka dzielna z niej dziewczynka.Mimo że płakała robiła wszystko co jej kazano.Rehabilitanci chwalili ją za wytrwałość i siłę. A ja rosłam z dumy.
No i swoim usmiechem zawładnęła sercem każdego na turnusie.Począwszy od pani dyrektor ...
Ten turnus był dla nas nowym doswiadczeniem. Był bowiem naszym pierwszym turnusem w zyciu. I powiem Wam kochani że Weronisia mimo że ma dopiero 2 latka świetnie sobie ze wszystkim poradziła.Silna z niej dziewczynka...a do tego wytrwała w swoich dążeniach. Kocham ja całym sercem. Turnus ten wniósł oczywiście w nasze życie wiele postepów:
1.Weronisia stabilniej siedzi.
2.Próbuje sie wspinać.
3. Pełza szybciej niz dotąd, próbując też czworakować.
5. Próbuje wstawac na nóżki mówiąc przy tym : NIE MOGĘ...NIE MOGĘ
6. Zrobiła sie z niej mała gaduła.
To są jedne z głównych sukcesów Weronisi.Tak bardzo podobało mi sie na tym turnusie że az chciałoby sie jeździc częściej. Ale niestety...nie jest to takie proste. Turnus ten jest bardzo drogi bo kosztuje aż 4300zł. A dla nas jest to przeogromna suma.Ale obiecałam juz sobie ze zrobie wszystko aby jeździc na turnusy jak najczęściej. Przewróce świat do góry nogami aby dano mojej małej królewnie szansę....szanse na zdrowie...
A oto krótka fotorelacja z turnusu:











czwartek, 25 sierpnia 2011

Krok do samodzielności

Ostatnimi czasy uczęszczamy do nowego ośrodka rehabilitacyjnego. Niestety jak juz kiedys pisałam...prywatnie. Ale są juz pewne wiadomosci że od stycznia nowego roku ćwiczenia odbywać sie bedą na NFZ.Mało tego...Oprócz ćwiczeń będzie równiez hydromasaż,terapia zajęciowa,dogoterapia.I lekarze na miejscu: lekarz rehabilitacji,logopeda,psycholog. Mimo tego że rehabilitacja Weronisi wymaga ogromnych kosztów jestem bardzo zadowolona. Z rehabilitantki, która w ciagu 2 tygodni sprawiła że Weronisia potrafi sama klęczeć, próbuje wstawać i wspina sie na wszystko co jest wyżej od niej...Ze sprzetu,który przeszedł moje najśmielsze oczekiwania.Wszystko w tym ośrodku zostało zaplanowane z myślą o chorych dzieciach.A do tego miła rodzinna atmosfera. I własnie nasza nowa rehabilitantka zasugerowała nam,że juz najwyższy czas aby Weronisia posiadała wózek aktywny. Gdy pierwszy raz to usłyszałam...przeraziłam się.Cały czas nie dopuszczałam do siebie myśli że moja mała dzielna kruszynka usiądzie na wózku.Bałam sie tego i to bardzo... Jednak ortopeda , który miał wypisac nam skierowanie na ów wózek rozwiał wszelkie moje watpliwości. Gdy bylismy w klinice kazał posadzic Weronisie na wózku ,który mieli na stanie. Patrząc na Weronisie łzy same mi płynęły...Ale nie z żalu...tylko ze szczęścia.Weronisia była taka szczęśliwa.Śmiała sie na cały głos i mówiła do nas "pa pa...pa pa" Była taka samodzielna ...taka wolna. Ortopeda powiedział wtedy do mnie: WIDZI PANI JAKA JEST SZCZĘŚLIWA....I naprawde była...No ale oprócz wózka mamy również skierowanie na balkonik przedni. Bo to że Weronisia będzie miała wózek nie znaczy że nie bedzie chodzić. Sam ortopeda powiedział że nie można posadzic dziecka na wózek na stałe. Musi walczyć...do końca.A ja wierzę że Weronisia pokaze wszystkim na co ja stac i postawi pierwsze kroki na własnych nóżkach. Czekam na ten dzień...I zrobię wszystko aby on nastąpił...

czwartek, 4 sierpnia 2011

Nasze pierwsze beztroskie lenistwo...


Kochani! Wiem że zaniedbuje troszke bloga bo nie pisze zbyt często...Ba... piszę nawet bardzo rzadko.Ale tak sobie ostatnio myslałam że po co mam pisac jakies tam bzdury np. co robimy każdego dnia. Każdy ma swój ustalony tryb dnia, nam dochodzi rehabilitacja, którą ostatnimi czasy mamy codziennie a do tego ja ćwicze z Weronisią w domu.Czasami dzień jest dla mnie za krótki...Staram sie aby Weronisia miała tej rehabilitacji jak najwięcej dlatego z ręka na sercu przyznam się Wam ze czasami to nie mam czasu a nawet siły żeby skrobnąć cos na blogu. Mam nadzieje że mnie zrozumiecie i wystarczy Wam to że bede pisac tutaj najważniejsze i godne uwagi fragmenty z życia Weronisi.Na początku chce Wam powiedziec kochani że wynik Weronisi na tarczyce wyszedł negatywny.A więc nie ma tarczycy.Z tego więc wynika ze taka juz jej natura że jest taka chudziutka. Nerwów najadłam sie sporo bo strasznie się bałam że dojdzie nam kolejna dolegliwość do pokonania.Ale czuje że tam na górze ktos czuwa nad naszą perełką i opiekuje sie nią jak tylko może.Weronisia zrobiła sie ostatnio straszna gadułą.Nie mówi jeszcze zdaniami ale zauwazyłam że stara sie powtarzac po nas wszystko co dotrze do jej uszu.Az sie boje pomysleć co to będzie jak zacznie juz naprawde dobrze mówić ;)
Po 2 latach ciężkiej pracy i wysiłku pozwolilismy sobie w tym roku na nasz pierwszy wspólny wypoczynek. Nie trwał on tak długo jak bysmy chcieli ale spędzilismy go w pięknej, rodzinnej atmosferze z dala od domu i wszystkiego.Weronisia była przeszczęśliwa. Aż miło było patrzeć jaka jest beztroska i uśmiechnięta.Jej śmiech rozbrzmiewa mi w uszach do dziś











piątek, 8 lipca 2011

Co nowego...

Witajcie kochani!!! Tak jak obiecałam napisze co nowego u nas.Dawno nie pisałam za co ogromnie Was przepraszam ale tak ostatnio jakoś czasu na wszystko brakuje...Może na początek zaczne od wizyt lekarskich.Trochę ich ostatnio było i wszystkie na szczęście zakończyły sie pomyślnie.Żadnych niepokojących zmian nie ma.Zastawka odbarczajaca płyn mózgowo-rdzeniowy działa bez zarzutu,ze strony neurologicznej również wszystko dobrze.Mamy tylko ćwiczyć,ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć.No i tu w pewnym momencie pojawił sie problem.Jak juz Wam kiedys pisałam Weronisia miała przerwę w rehabilitacji,gdyz ośrodek do którego uczęszczała czekał za dofinansowaniem z PFRON. I nie uwierzycie ale czeka nadal.Tylko że chore dziecko nie może czekać :((na ćwiczeniach bylismy 1 raz w maju i były to ćwiczenia oswajające dziecko-przypominające ludzi i otoczenie) No i były to zajęcia grupowe. Do dziś nie otrzymałam żadnego telefonu z jakimikolwiek wyjasnieniami.Ćwiczenia indywidualne miały odbyc sie w czerwcu a juz jest lipiec.Mieli dzwonic a tu cisza.W tym przypadku nie pozostało nam nic innego jak podjąć rehabilitacje prywatną.Nie jest to łatwe bo wszystko wiąże sie z kosztami ale nie mielismy innego wyjścia.Jedynym plusem jest to że nasz nowy ośrodek od stycznia nowego roku będzie wykonywał ćwiczenia na NFZ.Zapewnia nam równiez neurologa,psychologa,logopedę,hydromasaż na miejscu.A to duzy plus. Weronisi bardzo ciężko jest oswoic się z nową sytuacją,z nowymi ludźmi i z nowymi ćwiczeniami.Krzyczy wniebogłosy.A mi serce pęka...Po tak długiej przerwie musi na nowo przyzwyczaić się do wszystkiego. Przez takie czekanie ,zbywanie ludzi niepotrzebny jest teraz stres i płacz dziecka.Ale musimy przez to przejść.Inaczej sie nie da.Mielismy równiez bilans dwulatka.I szczerze powiedziawszy troszkę sie zmartwiłam.Weronisia ma 2 latka i waży zaledwie 8 270.Pediatra skierowała nas na szereg badań,które byc moze wskażą jaka jest przyczyna że Weronisia tak słabo przybiera na wadze.Na szczęście morfologia,żelazo i cukier wyszły dobrze.Wyniki idealne. 11 lipca mamy odbiór wyniku wykluczajacego tarczycę.Mam nadzieję ze i w tym przypadku wynik będzie dobry.Strasznie sie denerwuje... Ogólnie wszystko u nas w porządku ;) We wrzesniu wybieramy sie na nasz pierwszy w zyciu turnus rehabilitacyjny. Z tego miejsca chciałabym wszystkim podziękować za pomoc w zbieraniu pieniążków na ten cel.Gosiu F.dla Ciebie ogromniasty buziak.To wszystko dzięki Tobie.Bez Waszej pomocy nasz wyjazd byłby raczej niemozliwy do zrealizowania.Dziekujemy Wam kochani. Dziekujemy równiez za koperty i znaczki które cały czas do nas przychodzą.Macie naprawde wielkie serducha. Jestem bardzo szczęśliwa że tylu ludzi pokochało naszą Weronisię i wspiera nas w każdej sytuacji. Szczególne podziekowania chce przekazac pani Danucie D. ... Danusiu-Ty wiesz za co ;) Kochamy Was wszystkich!!!

środa, 29 czerwca 2011

2 LATKA ZA NAMI ;)

29 CZERWIEC 2009... GODZ. 9.11 PO RAZ PIERWSZY UJRZAŁAM SWOJE NAJWIĘKSZE SZCZĘŚCIE,SKARB ZA KTÓRY ODDAŁABYM ŻYCIE.I BYŁ TO NAJSZCZĘŚLIWSZY DZIEŃ W MOIM ŻYCIU...DO DZIS PAMIĘTAM SWÓJ POCAŁUNEK NA CZOLE WERONISI ZALEDWIE PARĘ MINUT PO JEJ PRZYJŚCIU NA ŚWIAT.I SWOJE ŁZY...ŁZY SZCZĘŚCIA...NIEZAPOMNIANE PRZEZYCIE...KOCHAM CIĘ CÓREŃKO !!!

Ogniki świeczek zdobią tort urodzinowy
Drżący blask ich rozsnuwa nastrój wspomnieniowy
Świeczki te, choć minionych już lat są symbolem
Niech będą w Twoim życiu jasnym reflektorem

Każdy rok, choć był inny, był tak samo ważny
Bo każdy wiek człowieka jest wiekiem poważnym
Coraz więcej rozumiesz, wciąż wiedzieć chcesz więcej
Coraz bardziej masz wprawne i pomocne ręce

Zbierasz swoje doświadczenia
, wciąż uczysz się żyć
Jednak w życia labiryncie trudno znaleźć nić
Tę, która by pomogła pułapki ominąć
Czyhające na ciebie z niewiniątka miną

Nie przejmuj się guzami, choć tak mocno bolą
Złe pokusy pokonuj swoją silną wolą
Wszystkie smutki, radości których wciąż doznajesz
To, można rzec inaczej- życie swe poznajesz

Niech więc Twoje marzenia zawsze się spełniają
Niechaj wszyscy wokoło zawsze Cię kochają
Niechaj z Tobą w parze zawsze szczęście chodzi
W szkole i w czas relaksu zawsze się powodzi

Życzę też Tobie w tym dniu uroczystym
Byś ten świat poznawała zawsze z sercem czystym
Czyste serce to przecież jest czyste sumienie
Stokroć razy ważniejsze niż marzeń spełnienie

KOCHAM CIE NIEWYOBRAŻALNIE CÓREŃKO !!!

Nowe wieści o Weronisi ukażą się za parę dni.Wiem że dawno nie pisałam ale obiecuję że postaram się to nadrobić...Ściskam

środa, 1 czerwca 2011

Dla Ciebie...Maleńka ;)


Kochana córeńko...Dziś jest Twoje święto.1 czerwca... dzień za którym tęskniłam od lat.Zawsze chciałam obchodzic go z własnym dzieckiem. Świętować i okazywać mojej kruszynce ogromną miłość. Po 10 dłuuuugich latach moje marzenie sie spełniło.I dziś świetujemy ten dzień juz po raz drugi ;) Córeńko...chcę Ci powiedzieć że kocham Cie nad życie.I dopóki Bóg pozwoli zawsze będe przy Tobie.W końcu to dzięki Niemu mogę dziś tulic Cię w ramionach...Pamietaj...Jestem tuż obok...tylko dla Ciebie. Kocham. Mama. Nie zapominaj tez że tatuś kocha Cię równie mocno jak ja ;)

wtorek, 31 maja 2011

Dzień Dziecka

Po cichutku się tutaj wkradłam, by zostawić życzenia naszej, kochanej Weronisi :) Bo już za parę minutek rozpocznie się Dzień Dziecka:



Księżniczko kochana,
Z okazji Dnia Dziecka życzę dużo zdrówka, 
spełnienia marzeń 
i mnóstwa wspaniałych osób wokół Ciebie.

KasiaK


niedziela, 29 maja 2011

Nasz Anioł ;)

Nasz dzisiejszy dzień obfitował w bardzo ważne wydarzenia. Jak już kiedys wspomniałam gdzieś tam w świecie żyje sobie pani Renatka,która poświęciła jakąś cząstkę swojego życia naszej Weronisi.Prowadzi jej profil na nk , wspiera nas i pomaga jak tylko może.Jestem jej wdzięczna bardzo za to wszystko co dla nas robi. Mimo że sama ma rodzinę,męża,dzieci pokochała Weronisię całym swoim sercem.No i właśnie dziś mieliśmy okazję poznać się w realu.Było to dla nas niesamowite przeżycie. Nie ukrywam że troszkę się stresowałam....Ale z ręką na sercu mogę teraz przyznać ze zupełnie niepotrzebnie.Renatka to bardzo wyjatkowa osoba.Przejechała ponad 300 km żeby tylko zobaczyć Weronisię.A nasza córeczka nie była jej dłużna. Pokochała ją całym swoim maleńkim serduszkiem od pierwszego wejrzenia.Co widać zresztą na załączonym zdjęciu ;) Zreszta...jak odjeżdżała ja osobiście poczułam tak wielki smutek ,którego nie potrafię po prostu opisac. Żegnając sie z nią juz tęskniłam. :( Mam jednak nadzieję że nie było to nasze ostatnie spotkanie. Każdemu życzę aby spotkał na swej drodze kogoś takiego jak ona. Po prostu ANIOŁ.Dziękuje Ci Renatko za ten dzień pełen wrażeń. Dzięki Tobie wszystko wydaje sie łatwiejsze.Kochamy Cię całym sercem

wtorek, 17 maja 2011

Moja dzielna królewna ;)

No i pierwszy dzień ćwiczeń w naszym ośrodku rehabilitacyjnym po półrocznej przerwie za nami, Miałam wielkie obawy co do tego dnia. Bałam sie czy Weronisia nie będzie płakać.W końcu dawno nie była.Były to zajęcia grupowe. Oprócz Weronisi było jeszcze troje dzieci. I wiecie co stwierdzam? Że moja córcia zaskakuje mnie z dnia na dzień.Była jedynym dzieckiem które w ogóle nie płakało. Dzielnie ćwiczyła śmiejąc sie przy tym na cały głos. Pani Emilka-jedna z rehabilitantek to aż sie popłakała.Ale nie ze śmiechu tylko z tęsknoty.Weronisia jest bowiem bardzo lubiana w ośrodku a przez pół roku zmieniła sie nie tylko z wyglądu.A nie widząc kogoś przez pół roku naprawdę mozna się stęsknić.Wszędzie było jej pełno jakby od nowa chciała zapoznać sie z salą ćwiczeń.Co chwila musiałam ją gonić.Wszyscy śmiali sie że wyfroteruje im podłogę ;) Strasznie jestem dumna z mojej małej królewny. Mimo że od dawna to wiedziałam to po wczorajszym dniu moja kochana córeczka uświadomiła mi jak bardzo jest dzielna i że pomimo tylu przeciwności poradzi sobie w zyciu.A ja dopilnuje aby była szczęśliwa...

piątek, 13 maja 2011

Wielkie serca

Kochani!!! Minęło zaledwie parę dni od otrzymania naszych pierwszych znaczków i kopert.A dziś...Dziś mamy ich juz 60 ;) Macie naprawde wielkie serca. Dzieki Wam juz teraz mogę wysłać o 60 apeli więcej. Nawet nie umiem wyrazic swojej wdzieczności. Dostajemy od Was nie tylko znaczki i koperty.Ale również kartki-pocztówki ze słowami wsparcia i otuchy.Czytając je nie idzie powstrzymać łez.A gdy patrzę jak Weronisia je ogląda i całuje to płaczę jak mała dziewczynka.Moja córcia jest jeszcze taka maleńka a juz zachowuje sie jakby wszystko rozumiałą,jakby wiedziała co sie wokół niej dzieje.Że te wszystkie listy które przychodza są dla niej. I to od serca...wielkiego serca.Chciałabym podziękować każdemu z osobna ale niestety nie zawsze jest to możliwe. Dlatego robie to tutaj i mam nadzieję ze każdy kto ofiarował nam swoje serce to przeczyta: DZIĘKUJEMY SERDUSZKIEM KOCHANI...

środa, 11 maja 2011

O nas w małym skrócie ;)

Dokładnie 4 maja wstawiłam apel z prośbą abyście pomogli nam, wysyłając znaczek i kopertę.... I dzis słoneczko zaświeciło dla nas mocniej. A mianowicie otrzymalismy pierwszy list ze znaczkami i kopertami. I było ich aż 10... Kochani byłam tak zaskoczona ich ilością że az łezka mi sie pokulała. Do listu dołączona była przepiekna pocztówka ze słowami wsparcia i otuchy. Własnie w tym miejscu chciałabym podziękowac pani Marii z Wrocławia ( bo to ona własnie tak nas dzisiaj uszczęśliwiła) Dzięki dzisiejszej przesyłce mogę wysłać o 10 apeli więcej ;) Ten list sprawił mi wiele radości i wierzę że nie był on pierwszy i ostatni.Ogólnie u nas bez zmian. W końcu po półrocznym oczekiwaniu 16 maja ruszamy do naszego ośrodka rehabilitacyjnego. Narazie będa to ćwiczenia grupowe. Jednak od czerwca zaczynamy ćwiczenia indywidualne. NARESZCIE!!! Z Weronisi robi się mała gaduła. Mówi coraz więcej no i postawic na swoim tez potrafi...Od czerwca zaczynamy pomalutku maratony lekarskie...A strasznie tego nie cierpie bo przezywam wtedy ogromny stres. Chciałabym tez pochwalic sie Wam kochani malutkim postępem Weronisi. A mianowicie... Na nózki ma ona tzw. łuski ortopedyczne na całe kończyny. Gdy w nich stoi i chwyci sie ją za rączki to wykonuje ruch z bioder i przesuwa całe nóżki. Więc moge powiedzieć że w aparatach wykonuje pierwsze kroczki ;) Gdy ktos ja prowadzi a ja mówię: CHODŹ DO MAMY i wyciagam ręce to tak jej wtedy to idzie ze az serce sie raduje.Coś w tej sprawie może powiedzieć nasza kochana Edytka, bo widziała to na własne oczy ;) Wierzę...głeboko wierzę że nasza córcia pokaże jeszcze na co ją stać.Dzielna z niej dziewczynka...a do tego uparta-a to ma za mamusią ;)

środa, 4 maja 2011

Znaczek i koperta


Przyjaciele!!! Na początku chciałabym z całego serduszka w imieniu swoim i Weronisi podziękować wszystkim którzy przekazali swój 1 % podatku na leczenie i rehabilitację naszej córeczki. Mam nadzieje że dzieki tym wpłatom będziemy mogli wyjechać na tak bardzo ważne dla naszej mysi turnusy rehabilitacyjne. Dziękujemy równiez za wszelkie inne wpłaty na subkonto Weronisi.Specjaliści zalecaja turnusy co najmniej 3 razy do roku. Koszt jednego to wydatek rzędu 4.000 zł Kochani!!! Staram sie na wszelkie możliwe sposoby pozyskiwać środki na leczenie i rehabilitacje Weronisi. Nie jest mi łatwo o to prosić ale postanowiłam przeprowadzić akcje ZNACZEK I KOPERTA. Co miesiąc wysyłam wiele apeli do firm o wsparcie finansowe. Niestety nie wysyłam ich tyle ile bym chciała. Dlatego zwracam sie do was o pomoc. Koszty znaczków i kopert znacznie przekraczaja nasze mozliwości finansowe. Dlatego prosze Was z całego serduszka chocby o jedna koperte ze znaczkiem. Zawsze to juz krok do przodu. Rozpowszechniajcie ten apel każdemu. Im więcej uzbieram tym lepiej dla Weronisi.Każdy znaczek i koperta to mozliwość wysłania jednego apelu więcej. Adres pod który można wysyłac koperty ze znaczkami widnieje na apelu. W imieniu Weronisi dziękuje... Pozdrawiam Was cieplutko

czwartek, 21 kwietnia 2011

WESOŁYCH ŚWIĄT KOCHANI !!!


Z okazji zbliżających się Świąt Wielkanocnych, życzymy wam
kochani wszystkiego tego, co
od Boga pochodzi. Oby skrzydła
wiary przykryły kamienie zwątpienia,
i uniosły serca ponad przemijanie.
Niechaj wielkanocne życzenie,
pełne nadziei i miłości, przyniesie
sercu zadowolenie – dzisiaj
i w przyszłości. Dużo zdrówka
nie tylko na święta.
Wesołego ALLELUJA ! ! !

piątek, 1 kwietnia 2011

Kochani !!! To dla Was !!!

DZIĘKUJEMY KOCHANI !!! ZA WSZYSTKO !!!

Radość i rozterki...

Dawno nic nie pisałam kochani więc postaram się szybciutko nadrobić zaległości. Ogólnie u nas bez zmian.Nasze życie toczy się tak jak dotychczas.Nic złego się nie dzieje a to najważniejsze.Nadal czekamy niestety az dofinansują nasz osrodek rehabilitacyjny.A z najnowszych informacji jakie nam przekazali ćwiczenia indywidualne będą prowadzone dopiero od czerwca :-( Normalnie gdy mnie o tym poinformowano łzy same mi poleciały.Dla mnie jest to nie do pomyślenia. Czy oni wiedzą że tu chodzi o dobro dziecka? Bo mi czasami sie wydaje że w ogole ich to nie interesuje.Najgorsze w tym wszystkim jest to ze jest to jedyny ośrodek w naszym mieście który rehabilituje małe dzieci.Czuje sie w tym wszystkim strasznie bezradna.Chciałabym Weronisi nieba przychylić, sprawić aby mogła samodzielnie stanąć na nóżkach.Ale czasem życie samo rzuca kłody pod nogi. W domu ćwiczymy teraz praktycznie non stop żeby tylko nie stracić. Bo na cóż była ta ciężka praca naszej córeczki? No i na szczęście dla nas mamy jeszcze naszą kochaną ciocię Edytkę (dziękujemy Ci kochana)-rehabilitantkę,która przychodzi do Weronisi raz w tygodniu na godzinę i ćwiczy z nią że tak powiem "po fachowemu";-) To tez bardzo dużo nam pomaga. A teraz troszkę wiadomości lekarskich.31 marca mielismy kontrolną wizytę u neurologa. Ogólnie pan doktor bardzo zadowolony.Pochwalił postępy Weronisi,popytał,wypytał,zbadał a na koniec powiedział: JESTEŚCIE WSPANIALI!!! Kochani- słysząc takie słowa z ust lekarza nie idzie opanowac wzruszenia.W takiej chwili chce sie skakać do nieba i robić więcej,więcej i więcej.Dlatego powiem Wam z ręką na sercu: naprawdę warto walczyć ile człowiek ma sił, bo gdy widzi sie postępy i uśmiech własnego dziecka oraz pochwały od lekarza wiadomo wtedy że to co robimy, robimy dobrze.A to dodaje jeszcze więcej sił do walki. Mieliśmy tez wizyte u urologa.Badanie urodynamiczne pecherza moczowego wyszło dobrze. Pan doktor stwierdził że pęcherz Weronisi jest bardzo ładny,niskociśnieniowy bez żadnych refluksów.Bardzo mnie to ucieszyło bo denerwowałam sie strasznie. No i własnie urolog dał nam cień nadziei.To znaczy...Jak wiecie Weronisia ma zarośniety odbyt i na brzuszku ma wyłoniona stomię przez którą się wypróżnia.W pewnym sensie jest to bardzo uciążliwe. Pan doktor zaproponował nam aby zastosować u Weronisi przetokę wyrostkowo-skórną tzw.operację Mitrofanoff-Malone. Ideą operacji Mitrofanoff-Malone jest wykorzystanie wyrostka robaczkowego jako kanału przetoki służącej do wykonywania izoperystaltycznych wlewów oczyszczających jelito grube z mas kałowych.Wtedy tez miałaby zamknięta stomię.Stwierdził tez że według niego operacja odbytu u Weronisi jest bez sensu. W CZD w Warszawie stwierdzili że jeśli mysia będzie czuła swoje potrzeby wtedy zoperuja odbyt.Według urologa dzieci z rozszczepem kręgosłupa nigdy nie będa w pełni czuły swoich potrzeb.A więc widzicie kochani. Jestem teraz w strasznej rozterce.Operacja jaką zaproponował nam urolog miałaby odbyc sie dopiero za kilka lat ale juz kazał nam wszystko dokładnie przemysleć i sie zastanowić.Z jednej strony wydaje się to dobrym rozwiązaniem.Sama juz nie wiem co o tym wszystkim myśleć.Nie wiem co byłoby lepsze dla naszej księżniczki. No i kogo w końcu słuchać.Co lekarz to inne opinie.Mam nadzieje że do tego czasu podejmę właściwą decyzję. A może spotkam przypadkiem kogoś kto te decyzję pomoże mi podjąć. Kogoś kto był w podobnej sytuacji....To by było na tyle jak narazie o nas. Strasznie się rozpisałam ale czuje się o wiele lepiej. Pozdrawiam Was kochani serdecznie. Ogromne buzialki dla Was

czwartek, 17 lutego 2011

Rozlicz sie sercem...


ROZLICZ SIĘ SERCEM I PRZEKAŻ 1% PODATKU DLA WERONISI. TO NIC NIE KOSZTUJE A TAK WIELE MOŻE...

Codzienność...

Kochani! Nie piszę wiele na blogu bo w zasadzie nasze życie jak dotąd toczy sie od wizyty lekarskiej do wizyty. Nic specjalnego sie u nas nie dzieje a nie chce was zanudzać tokiem dnia codziennego. Jak narazie mamy spokój od lekarzy. Kolejna wizyta dopiero 30 marca-neurolog i 1 kwietnia-urolog (urodynamika-badanie pęcherza moczowego) Cały czas siedzimy w domku. Nawet nie jeżdzimy na rehabilitację bo ośrodek w którym sie rehabilitujemy czeka za dofinansowaniem z PFRON. Trwa to juz ponad 2 miesiące. Normalnie ręce opadają na to wszystko.Oczywiście ćwiczę z Weronisią w domku ile sie da ale wiadomo że im więcej ćwiczeń tym lepiej. No i co fachowiec to fachowiec. Kazali dzwonic na początku marca. Wtedy mają wiedziec juz coś konkretnego. Zaczynam juz się denerwować całą tą sytuacją .Tyle Weronisia juz wypracowała. Nie chciałabym aby zostało to zaprzepaszczone. Więc na ile moge ćwiczę z nią ile sie da.Na szczęście Nasza córeczka lubi ćwiczyć a to dużo mi pomaga. We wrześniu wybieramy sie na turnus rehabilitacyjny. Więc chciałabym Was prosic kochani abyście pamietali o Weronisi rozliczając sie z podatku. Każda złotóweczka jest dla nas bardzo ważna.Będzie to nasz pierwszy turnus i dlatego bardzo mi zależy aby na niego pojechac.Wierze że gdy z niego wrócimy będe sie mogła Wam pochwalic kolejnymi sukcesami. Liczymy na Was. I z góry dziekujemy z całego serducha.Chciałabym jeszcze bardzo gorąco podziękować wszystkim dobrym duszyczkom,które wpłacają darowizny na subkonto Weronisi w fundacji. Kazda pomoc jest dla nas ogromnym wsparciem. Dziękujemy.

wtorek, 8 lutego 2011

Ortopeda

Kochani! Dzisiejsza wizyta u ortopedy dodała mi siły do walki a zarazem wiary, że Weronisia stanie kiedys na własnych nóżkach i samodzielnie pójdzie z nami na spacer.Ale od początku. Pan profesor dokładnie obejrzał Weronisię,głównie jej plecki i nóżki bo przy tym schorzeniu odgrywają one główną rolę. Zapytał nas: co ona umie? No więc ja mówię że nauczyła przemieszczać sie na pupie. Od razu kazał posadzic ją na ziemi. A dla Weronisi to jakby hasło. Dużo nie brakowało a uciekłaby z gabinetu. Kochani-wyrazu twarzy profesora nie zapomne nigdy.Po wyczynach naszej córeczki na podłodze stwierdził ze jest pełen podziwu dla niej,że przy takich wadach przemieszczanie sie na pupie to nie lada wyczyn. Oznajmił nam że jesli Weronisia będzie czyniła nadal takie postępy to dobrze to rokuje na przyszłość. Według niego ma ona szanse na to że kiedyś samodzielnie postawi pierwsze kroki. Może to troche potrwa, może będzie potrzebny do tego odpowiedni sprzęt ale cieszę się że w ogóle taki dzien nadejdzie, że Weronisia powie do mnie: Mamo! Ja idę.Wtedy na pewno popłyną mi łzy.Najbardziej chciałabym aby mogła choc samodzielnie wejść po schodach. Bo jest to bariera nie do pokonania. Ale po dzisiejszej wizycie jestem tak pozytywnie nastawiona że mam ochote góry przenosić. Zrobie więc wszystko aby Weronisia mogła samodzielnie stanąć na nóżkach.I będe czekać na dzień kiedy to nastąpi. Nieważne jak długo to potrwa.Trzeba tylko ćwiczyć,ćwiczyć i ćwiczyć...Buzialki dla Was. Dziękuje że jesteście z nami, wspieracie nas i wierzycie w to co my...

poniedziałek, 31 stycznia 2011

No i mamy już okularki ;-)


No i po wielu problemach z dostaniem opraweczek dla Weronisi mamy już okularki. Weronisia bardzo chętnie je nosi, w ogóle jej nie przeszkadzają. Zachowuje sie tak jakby wcale ich nie miała. Strasznie jestem z niej dumna. Wierze że tym razem pani doktor trafiła i okularki spełnią swoją rolę.

środa, 26 stycznia 2011

Okulista-kontrolna wizyta

Witajcie Kochani! Dziś mieliśmy kontrolną wizytę u okulisty.Nie dosyć że była ona w Poznaniu to naczekaliśmy się ponad 2 godziny.Można powiedzieć że prawie cały dzien spędziliśmy poza domem. Ale wieści są dobre.Może zacznę od początku. Jednym oczkiem Weronisia troszkę zezuje.Gdy byliśmy w sierpniu na wizycie, pani doktór zaleciła nam aby zaklejać Weronisi jedno oczko plastrem-przez pół roku . Zaklejone miała mieć calutki dzień z przerwą nocną. Ale niestety nie zdało to egzaminu.A dlaczego? A dlatego że nasza córeczka jest bardzo bystra i wiedziała co się święci. Gdy tylko oczko zostało zaklejone -po 2 minutach plasterek fruwał.Niby jest taka drobniutka a doskonale wiedziała jak się uratowac. Mała spryciulka ;-) Tak więc dzisiaj po badaniu które zakończone zostało strasznym płaczem pani doktor postanowiła zapisać Weronisi okularki które mają to oczko skorygować. Byliśmy je juz oczywiście zamówić żeby były jak najszybciej no i oczywiście pojawił sie mały problem. Weronisia ma tak drobną twarzyczkę że wszystkie okularki są jej za duże. Ale optyk miał się dowiedzieć o mniejszy rozmiar.Jutro ma zadzwonic czy są. Mam nadzieje że taki będzie bo jeśli nie to może to dłużej potrwać bo będa je robic na zamówienie. Ale bądźmy dobrej myśli. No i mam nadzieję że okularki się sprawdzą a Weronisia będzie je chętnie nosic. Gdy była u przymiarki to była wręcz wniebowzięta. No i co najważniejsze dno oka Weronisi jest w jak najlepszym porządku. Czyli ogólnie wiadomości dobre.A takie cieszą. Buzialki dla Was kochani.

piątek, 21 stycznia 2011

Dzień Babci i Dziadka


Dzisiaj jest Dzień Babci i święto Dziadziusia,
O tym dniu pamięta każda mała wnusia.
My - wasi wnuczkowie - również pamiętamy
I swoim najbliższym życzenia składamy.

Życzymy Ci, Babciu samych dni słonecznych,
Pogodnych, wesołych, takich jak ten wierszyk.
Żebyś nie miała nigdy żadnych zmartwień,
By się spełniło każde z Twoich pragnień.

Żebyś się czuła co dzień jak królowa
I by Cię o nic nie bolała głowa.
A Tobie, Dziadku, czego życzyć mamy?
Żebyś u Babci miał tak jak u mamy:

Dużo czasu wolnego, same przyjemności,
Jak najmniej kłopotów i wiele radości!
Nic do naprawiania, dźwigania, trzepania,
Tylko miękki fotel i coś do chrupania.

A jak już się spełnią te nasze życzenia,
Gdy w domu nie będzie już nic do zrobienia,
Wtedy się Dziadkowie odświętnie ubierzcie
I swoje Babcie na spacer zabierzcie.

A tak przy okazji ... zaproście też nas,
Bo bardzo lubimy spędzać z Wami czas!
Niestety Weronisia ma już tylko jedną Babunie. Druga jest już u Aniołków. Ale pamiętamy o niej nie tylko dzisiaj. Jest w naszych sercach na zawsze. Bardzo nam jej brakuje...

środa, 12 stycznia 2011

Wizyta w CZD w Warszawie za nami...


Święta Bożego Narodzenia już za nami. A przed nami Nowy pracowity rok. Wczoraj tj. 11 stycznia 2011r mieliśmy wizytę w CZD w Warszawie. Była to bardzo męcząca podróż poniewaz droga dojazdu w jedną stronę trwała aż 6 godzin. Weronisia bardzo się niecierpliwiła. Z natury jest bardzo ruchliwym szkrabem więc ta podróż była dla niej nie lada wyczynem. W CZD mieliśmy oprócz wizyty kontrolnej zaplanowane badanie czyli tzw. scyntygrafie nerek. Na szczęście z nereczkami naszej królewny jest wszystko w jak najlepszym porządku. Pracują-a to najważniejsze. Ale niestety samo badanie było dla Weronisi koszmarem. W zasadzie to badanie jest bezbolesne (nie licząc wkłucia do żyły) ale tak płaczącej mojej córeczki nie widziałam jeszcze nigdy. Myślałam że mi serce pęknie. Chciałam ją wziąć na ręce,przytulić...Ale niestety nie mogłam :-( I całe pół godziny gdy trwało badanie mysia płakała wniebogłosy.Na szczęście mamy to już za sobą no i co najważniejsze wynik jest dobry.No a co do operacji odbytu to dalej nie wiemy nic ciekawego,oprócz tego że Weronisia musi zacząć czuć swoje potrzeby żeby cokolwiek robić. Mam nadzieje i głęboko wierzę że będzie coś odczuwać i że ta operacja dojdzie do skutku. Choć mam chwile zwątpienia...Czasami boje się że lekarze zostawią to tak jak jest- bo takie niestety mam odczucie.Ale zobaczymy co czas pokaże. Gdy Weronisia podrośnie i będzie już na tyle duża że będzie szansa na zrobienie tej operacji będe walczyć jak lwica aby jej pomóc. Bo teraz niestety nie mogę zrobić nic innego jak tylko czekać...A to czekanie ... wiadomo.... dobija :-( Ale wierze, głęboko wierzę że pomogą mojej kochanej królewnie. I tego się trzymam. Na koniec skoro już tu jestem chciałabym podziękować wszystkim cudownym ludziom, którzy pokochali Weronisię . Otrzymujemy od Was kochani bardzo wiele ciepłych słów i ogromne wsparcie. Wiele to dla nas znaczy bo wiemy że nie jesteśmy sami. To dodaje sił do walki. W szczególny sposób chce podziękowac pani Kasi K. dzięki której w ogóle tu piszę i pani Renacie K. która jakąś cząstkę swojego życia poświęciła właśnie nam. Dziękujemy Wam wszystkim za to że jesteście. Buzialki