Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 19 listopada 2012

Dziękujemy ;)

GDY SIĘ CZEGOŚ PRAGNIE WTEDY CAŁY WSZECHŚWIAT SPRZYSIĘGA SIĘ BYŚMY MOGLI SPEŁNIĆ NASZE MARZENIE...
Dziś zakończyły się prace nad księgowaniem 1% podatku za rok 2011. Dziękujemy wszystkim którzy dali nam nadzieję i wiarę na lepsze jutro. Całkowita kwota pozyskana z 1% podatku zostanie przeznaczona na rehabilitację i poprawę sprawności ruchowej i zdrowia naszej córeczki. Uśmiechem Weronisi dziękujemy Wam za serce... Oto miasta z których napłynęło do nas Wasze serce. GNIEZNO, WARSZAWA PRAGA, POZNAŃ-WINOGRADY, GLIWICE, LUBLINIEC, POZNAŃ, KOŚCIAN, ZIELONA GÓRA, AUGUSTÓW, WŁOCŁAWEK, GOSTYŃ, WROCŁAW STARE MIASTO, ŻNIN, WROCŁAW FABRYCZNA, WADOWICE, DREZDENKO, PŁOŃSK, POZNAŃ WINOGRADY, MYSŁOWICE, GIŻYCKO, BRZEG, CZARNKÓW, GORZÓW WIELKOPOLSKI, POZNAŃ NOWE MIASTO, WRZEŚNIA, DĄBROWA GÓRNICZA, SKARŻYSKO KAMIENNA, SZCZECIN, ŚREM, POZNAŃ GRUNWALD,POZNAŃ WILDA, MOGILNO, GRYFINO, OLECKO, WARSZAWA ŚRÓDMIEŚCIE, KATOWICE, KONIN, STASZOWO, DZIAŁDOWO. DZIĘKUJEMY BARDZO BAAAAARDZO MOCNO

czwartek, 15 listopada 2012

Bezsilność :(

W ciągu ostatniego miesiąca w naszym życiu wiele się wydarzyło. Półtora tygodnia walczyliśmy z zapaleniem nerwu twarzowego u Weronisi. Pod koniec leczenia w przedszkolu odbyło się pasowanie na przedszkolaka.Weronisi nie mogło na nim zabraknąć.Była to bardzo uroczysta chwila i nie ukrywam że gdy przyszła kolej na moja córeczkę łezka wzruszenia poleciała mi po twarzy. Byłam z niej taka dumna.A ona była przeszczęśliwa. Po pasowaniu Weronisia chodziła 2 dni do przedszkola.Na 3 dzień pojawiła się ostra biegunka. I tak to się zaczęło...Dzień 28 październik 2012 zapamiętam chyba do końca życia.To była niedziela... Rano mnie i męża obudziły dziwne odgłosy.Okazało się że Weronisia ma odruchy wymiotne.Wyciągnęliśmy ją z łóżeczka.Wtedy zauważyłam że moja mała córeczka jest jakby nieobecna.Patrzy wzrokiem w jedna stronę i leje się przez ręce. Byłam przerażona :( Tak bardzo się o nią bałam. Mówiłam do niej, krzyczałam a ona nie reagowała. To nie była ta sama Weronisia.Nie zwlekając ani chwili ubraliśmy się i pojechaliśmy do szpitala. Pierwsze co przyszło mi wtedy do głowy to to że popsuła się zastawka w główce która odprowadza płyn mózgowo-rdzeniowy. Na nasze szczęście dyzur w szpitalu pełniła " złota kobieta". Okazało się że Weronisia ma stan napadowy.Podali jej relanium i stan Weronisi nieco się poprawił.Jednak nadal była nieprzytomna.Modliłam się do Boga żeby jej pomógł, żeby oddał mi moją Weronisię.Usłyszałam tez wtedy przez przypadek słowa jednej z pielęgniarek: Pani doktor ratuje dzieciaczka...Wtedy po raz pierwszy wystraszyłam się że mogę ją stracić.Myslałam że oszaleję... Łzy same mi leciały i czułam sie taka bezradna.Po chwili kazano mi do niej wejść...Leżała w łóżeczku taka niewinna i bezbronna. Głaskałam ja po główce i płakałam.Później przewieźli nas karetka do szpitala w Poznaniu.Na izbie przyjęć od razu sprawdzili czy działa zastawka.Na szczęście działała. Kamień spadł mi z serca.Przytomność Weronisia odzyskała tego samego dnia. Pierwsze co wtedy powiedziałA to : JESTEM GŁODNA ;)Położyli nas na oddziale neurologii i zaczęły się badania... Niestety nie wyszły one najlepiej.RTG klatki piersiowej pokazał odoskrzelowe zapalenie płuc.W badaniu EEG głowy pojawiły sie zmiany co oznacza że Weronisia ma padaczkę :( W badaniu TK głowy wyszło że zastawkę trzeba jednak wymienić bo układ komorowy jest przedrenowany. Byłam załamana.Pomyślałam sobie...Przeciez to niemożliwe...Nie wierzę...po prostu nie wierzę. Neurolog skierował nas do neurochirurga na konsultację. I powiem Wam kochani że nad moją córeczka ktoś z góry wtedy czuwał.Pani doktor stwierdziła że nie widzi takiej potrzeby zeby zastawka musiała byc wymieniona.Nie ma ku temu podstaw.Dziecko jest pogodne, nie wymiotuje a sama zastawka działa idealnie. Na koniec powiedziała że mam się nie martwic bo wszystko jest w porządku.Byłam przeszczęśliwa.Tuliłam Weronisie do siebie i dziękowałam Bogu że nic nie trzeba robić. Po prawie 2-tygodniowym pobycie w szpitalu wróciłyśmy do domu.Ale nic juz nie jest takie samo. Moje zycie jest bardzo napięte. Boje się że to może sie powtórzyć.Gdy jestem z Weronisią sama potrafię ze 100 razy w ciagu godziny sprawdzać czy wszystko jest w porządku.Wiem że powinnam być silna bo moja córeczka mnie potrzebuje.Ale czasami tych sił mi po prostu brakuje... No i po tych przeżyciach musielismy odwołać turnus zaplanowany od 18 listopada,Weronisia musi odpocząć i sie wyciszyć