Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 30 grudnia 2012

Dużo słońca dla Was przyjaciele...

Wreszcie mam chwilkę aby coś skrobnąć. Weronisia całe święta była chora i nawet nie miałam kiedy złożyc Wam świątecznych życzeń. Na szczęście teraz jet ku temu okazja...Stary rok się kończy...Nadchodzi Nowy.Dlatego też życzę Wam kochani miłości która jest ważniejsza od wszelkich dóbr, zdrowia które pozwala przetrwać najgorsze, pracy która pomaga żyć, uśmiechów bliskich i nieznajomych które pozwalają lżej oddychać i szczęścia które niejednokrotnie ocala nam życie...Mam nadzieję że w Nowym Roku również będziecie z Weronisią, dodając jej wiary i siły w walce o lepsze jutro.. Nowy Rok zaczyna się dla nas bardzo pracowicie. Mnóstwo wizyt lekarskich i operacja stópek. Proszę Was ...Bądźcie z nami w tych ważnych dla nas chwilach i w ogóle w naszym życiu...w życiu naszej córeczki. Potrzebujemy Waszego wsparcia, siły i przyjaźni.Dzięki temu wszystko wydaje się prostsze...łatwiejsze. Po prostu BĄDŹCIE...

poniedziałek, 19 listopada 2012

Dziękujemy ;)

GDY SIĘ CZEGOŚ PRAGNIE WTEDY CAŁY WSZECHŚWIAT SPRZYSIĘGA SIĘ BYŚMY MOGLI SPEŁNIĆ NASZE MARZENIE...
Dziś zakończyły się prace nad księgowaniem 1% podatku za rok 2011. Dziękujemy wszystkim którzy dali nam nadzieję i wiarę na lepsze jutro. Całkowita kwota pozyskana z 1% podatku zostanie przeznaczona na rehabilitację i poprawę sprawności ruchowej i zdrowia naszej córeczki. Uśmiechem Weronisi dziękujemy Wam za serce... Oto miasta z których napłynęło do nas Wasze serce. GNIEZNO, WARSZAWA PRAGA, POZNAŃ-WINOGRADY, GLIWICE, LUBLINIEC, POZNAŃ, KOŚCIAN, ZIELONA GÓRA, AUGUSTÓW, WŁOCŁAWEK, GOSTYŃ, WROCŁAW STARE MIASTO, ŻNIN, WROCŁAW FABRYCZNA, WADOWICE, DREZDENKO, PŁOŃSK, POZNAŃ WINOGRADY, MYSŁOWICE, GIŻYCKO, BRZEG, CZARNKÓW, GORZÓW WIELKOPOLSKI, POZNAŃ NOWE MIASTO, WRZEŚNIA, DĄBROWA GÓRNICZA, SKARŻYSKO KAMIENNA, SZCZECIN, ŚREM, POZNAŃ GRUNWALD,POZNAŃ WILDA, MOGILNO, GRYFINO, OLECKO, WARSZAWA ŚRÓDMIEŚCIE, KATOWICE, KONIN, STASZOWO, DZIAŁDOWO. DZIĘKUJEMY BARDZO BAAAAARDZO MOCNO

czwartek, 15 listopada 2012

Bezsilność :(

W ciągu ostatniego miesiąca w naszym życiu wiele się wydarzyło. Półtora tygodnia walczyliśmy z zapaleniem nerwu twarzowego u Weronisi. Pod koniec leczenia w przedszkolu odbyło się pasowanie na przedszkolaka.Weronisi nie mogło na nim zabraknąć.Była to bardzo uroczysta chwila i nie ukrywam że gdy przyszła kolej na moja córeczkę łezka wzruszenia poleciała mi po twarzy. Byłam z niej taka dumna.A ona była przeszczęśliwa. Po pasowaniu Weronisia chodziła 2 dni do przedszkola.Na 3 dzień pojawiła się ostra biegunka. I tak to się zaczęło...Dzień 28 październik 2012 zapamiętam chyba do końca życia.To była niedziela... Rano mnie i męża obudziły dziwne odgłosy.Okazało się że Weronisia ma odruchy wymiotne.Wyciągnęliśmy ją z łóżeczka.Wtedy zauważyłam że moja mała córeczka jest jakby nieobecna.Patrzy wzrokiem w jedna stronę i leje się przez ręce. Byłam przerażona :( Tak bardzo się o nią bałam. Mówiłam do niej, krzyczałam a ona nie reagowała. To nie była ta sama Weronisia.Nie zwlekając ani chwili ubraliśmy się i pojechaliśmy do szpitala. Pierwsze co przyszło mi wtedy do głowy to to że popsuła się zastawka w główce która odprowadza płyn mózgowo-rdzeniowy. Na nasze szczęście dyzur w szpitalu pełniła " złota kobieta". Okazało się że Weronisia ma stan napadowy.Podali jej relanium i stan Weronisi nieco się poprawił.Jednak nadal była nieprzytomna.Modliłam się do Boga żeby jej pomógł, żeby oddał mi moją Weronisię.Usłyszałam tez wtedy przez przypadek słowa jednej z pielęgniarek: Pani doktor ratuje dzieciaczka...Wtedy po raz pierwszy wystraszyłam się że mogę ją stracić.Myslałam że oszaleję... Łzy same mi leciały i czułam sie taka bezradna.Po chwili kazano mi do niej wejść...Leżała w łóżeczku taka niewinna i bezbronna. Głaskałam ja po główce i płakałam.Później przewieźli nas karetka do szpitala w Poznaniu.Na izbie przyjęć od razu sprawdzili czy działa zastawka.Na szczęście działała. Kamień spadł mi z serca.Przytomność Weronisia odzyskała tego samego dnia. Pierwsze co wtedy powiedziałA to : JESTEM GŁODNA ;)Położyli nas na oddziale neurologii i zaczęły się badania... Niestety nie wyszły one najlepiej.RTG klatki piersiowej pokazał odoskrzelowe zapalenie płuc.W badaniu EEG głowy pojawiły sie zmiany co oznacza że Weronisia ma padaczkę :( W badaniu TK głowy wyszło że zastawkę trzeba jednak wymienić bo układ komorowy jest przedrenowany. Byłam załamana.Pomyślałam sobie...Przeciez to niemożliwe...Nie wierzę...po prostu nie wierzę. Neurolog skierował nas do neurochirurga na konsultację. I powiem Wam kochani że nad moją córeczka ktoś z góry wtedy czuwał.Pani doktor stwierdziła że nie widzi takiej potrzeby zeby zastawka musiała byc wymieniona.Nie ma ku temu podstaw.Dziecko jest pogodne, nie wymiotuje a sama zastawka działa idealnie. Na koniec powiedziała że mam się nie martwic bo wszystko jest w porządku.Byłam przeszczęśliwa.Tuliłam Weronisie do siebie i dziękowałam Bogu że nic nie trzeba robić. Po prawie 2-tygodniowym pobycie w szpitalu wróciłyśmy do domu.Ale nic juz nie jest takie samo. Moje zycie jest bardzo napięte. Boje się że to może sie powtórzyć.Gdy jestem z Weronisią sama potrafię ze 100 razy w ciagu godziny sprawdzać czy wszystko jest w porządku.Wiem że powinnam być silna bo moja córeczka mnie potrzebuje.Ale czasami tych sił mi po prostu brakuje... No i po tych przeżyciach musielismy odwołać turnus zaplanowany od 18 listopada,Weronisia musi odpocząć i sie wyciszyć

środa, 17 października 2012

Gdzie ten uśmiech :(

No i mamy przerwę w uczęszczaniu do przedszkola. W sobotę na wieczór Weronisi zaczęło łzawić oczko i robiła takie dziwne minki.Najpierw pomyślałam że naśladuje jakąś postać bajkową lub nawet jakąś osobę.Ale w niedzielę objawy te nasiliły się. Weronisia zaczęła śmiać się tylko jedną strona twarzy, płakać tylko jedna stroną twarzy.Gdy na nią patrzyłam byłam przerażona. Rozpłakałam się bo nie wiedziałam co się dzieje.W poniedziałek poszłam do pediatry a ta od razu skierowała nas do neurologa.No i tu nie obyło się bez problemów. Bo w Gnieźnie neurologa dziecięcego jak na lekarstwo.Ale po długich poszukiwaniach udało nam się go znaleźć i co najwazniejsze przyjął nas juz dnia nastepnego.I co się okazało? Weronisia ma obwodowe zapalenie nerwu twarzowego :( Dostałyśmy też skierowanie do laryngologa. Tak bardzo się martwię o Weronisię.Gdy na nią patrzę i widzę jak bardzo cierpi serce mi pęka.Nie chce nic jeść i nawet zwyczajnego soku nie może się napić bo wszystko ucieka bokiem.Mamy przepisane tabletki ale tu znowu pojawia sie problem. W aptece nie potrafią odczytać co to za lek. Normalnie ręce mi opadają. Musimy więc czekać do godziny 15 aż lekarz będzie w przychodni aby to on powiedział co napisał na recepcie.Telefonu komórkowego niestety nie odbiera.Jestem przerażona tym wszystkim.Patrzę na moje dziecko jak cierpi i nie potrafię jej pomóc.Masuję jej porażoną część twarzy i łzy same mi lecą. Na szczęście to się nie pogłębia i możemy poczekać te parę godzin za lekiem.Ale w głowie mi się to nie mieści...Brak słów po prostu.Tęsknie za pięknym uśmiechem Weronisi...

środa, 3 października 2012

Troszkę o przedszkolu...

Minął już miesiąc odkąd nasza córeczka była pierwszy dzień w przedszkolu. Ten czas tak szybko leci... Pamiętam jakiego miałam stresa gdy prowadziłam Weronisię pierwszy raz. Tak bardzo się o nią bałam.A dziś...Dziś moje dziecko idzie do przedszkola z uśmiechem na twarzy. Zdarzyły się dni że Weronisia nie chciała iść.Płakała gdy ją rano zostawiałam.Ale to były pojedyncze dni i dawno już minęły.Panie w przedszkolu mówią że Weronisia jest grzeczna i chętnie wykonuje polecenia.Jestem z niej taka dumna. Gdy po nią idę i czasem chwilkę czekam na korytarzu oglądam wtedy prace które wykonała moja córeczka.Był i wyklejany latawiec, odcisk rączek z farby, masa solna przystrojona guzikami i innymi gadżetami itp rzeczy. Patrzę wtedy na te prace i aż łzy w oczach mi się kręcą. Duma mnie rozpiera i dziś wiem że to był dobry krok aby Weronisia uczęszczała do przedszkola . Tak wiele się w nim nauczyła. Moment w którym odbieram ją z przedszkola jest dla mnie zawsze bardzo wzruszający.A wiecie dlaczego...Weronisia woła wtedy: MOJA MAMUSIAAAAA.Przytula się wtedy do mnie i mówi: KOCHAM CIE MAMUSIU. I za każdym razem mam łzy w oczach.Te chwile są dla mnie bezcenne. Piszę teraz ten wpis i mimo że już się przyzwyczaiłam do chwilowej nieobecnośći Weronisi strasznie za nią tęsknię... Dziś w przedszkolu organizowana jest grupa wsparcia dla rodziców. Oczywiście pójdę i wezmę w niej czynny udział ;) Z innych wiadomości... Ponownie borykamy się z bakterią w moczu.Obyło się bez antybiotyku ale ogólne wyniki moczu bardzo mnie zmartwiły.Podajemy na razie samą furaginę i w piątek ponownie damy mocz do badania.Oby wyniki były lepsze. Już wkrótce czeka nas maraton po lekarzach i ostatni w tym roku turnus rehabilitacyjny. Mam nadzieje że uda nam się na niego pojechać.Bo z wrześniowego musiałyśmy niestety zrezygnować Ogólnie u nas bez większych zmian.Buziaczki dla wszystkich którzy nas czytają.

poniedziałek, 3 września 2012

Wielki dzień Weronisi...

No i pierwszy dzień w przedszkolu za nami. Stres jaki przeżywałam przez kilka ostatnich dni jest nie do opisania.Tak bardzo się bałam jak to będzie, ciągle myślałam że Weronisia będzie płakać no i czułam strach o nią samą.Jednakże moje obawy były zupełnie niepotrzebne. Zostawiając Weronisię nie zobaczyłam u niej nawet maleńkiej łzy.Powiem nawet że była bardzo szczęśliwa. Tak bardzo się cieszyła... Gdy ją odbierałam panie w przedszkolu powiedziały że tylko raz moja córeczka wspomniała o mamie i się zasmuciła ale szybko udało im się to opanować. Moja córeczka była dzielna...po prostu.A ja... Przyznam się bez bicia że umierałam z tęsknoty.Nie umiem nawet opisać tego uczucia jakie mnie opanowało. Nie umiałam znaleźć sobie miejsca i odliczałam sekundy abym mogła już ją odebrać.A więc w skrócie mogę powiedzieć że ja przeżyłam ten dzień gorzej niż Weronisia.Ale jutro na pewno będzie lepiej ;) Z powodu braku środków na subkoncie Weronisi zmuszona byłam zrezygnować z turnusu rehabilitacyjnego zaplanowanego na 30 września. Kolejny termin 18 listopada. Wierzę że nastepnym razem uda nam się uzbierać potrzebna kwotę. No i miejmy nadzieje że pojawią się już wpływy z 1% podatku. Bo na nie niestety trzeba czekac bardzo długo.

piątek, 24 sierpnia 2012

Przedszkolak ;)

No i udało się kochani ;) Moja mała śliczna królewna dostała się do przedszkola. Chętnych było naprawdę sporo bo aż 90 chorych dzieci.Z czego miejsc niestety tylko 9.Jest to przedszkole specjalne dla dzieci z kilkoma schorzeniami. Do tego jedyne w Gnieźnie a swoja działalność rozpoczyna od września tego roku. Nie powiem miałam pewne obawy co do tego czy aby nie zabieram Weronisi dzieciństwa zapisując ją już teraz do przedszkola. Wsparcie pani psycholog oraz wielu innych ludzi pomogło mi podjąć właściwą decyzję.Cieszę się bo Weronisia będzie spędzać czas z dziećmi i nauczy sie wielu nowych rzeczy.Przyznam się sama przed sobą że boję się troszkę tej rozłąki. Cały dzień nie rozstaje się z Weronisią prawie na krok. Wiem że ona poradzi sobie nie mając mamy obok.Ale pytanie...Czy mama poradzi sobie bez swojej perełki.... Niektórym może wydać się to dziwne, wrecz śmieszne ale jestem z Weronisią naprawdę mocno związana. Juz teraz gdy pomysle sobie że pierwszy września tuz tuż ogarnia mnie dziwny strach.Ale jak to mówią...Nie taki diabeł straszny...Czyli i z tym sobie poradzimy ;) Kolejny mój wpis pojawi się zapewne 1 września- WIELKI DZIEŃ WERONISI. Pozdrawiam Was kochani cieplutko.Trzymajcie za nas kciuki

wtorek, 7 sierpnia 2012

Wizyta u pani Marysi ;)

... Prawdziwym bogactwem jest to, że Was mam....Że jesteście. No i jesteśmy po wizycie we Wrocławiu u pani Marysi i jej rodziny. Co tu dużo pisać.Było po prostu cuuuudownieee. Ci wspaniali ludzie okazali nam wiele życzliwości i serca. Spotkanie z nimi było dla nas niesamowitym przeżyciem.Zwiedziliśmy Wrocław i najważniejsze jego zakątki, Weronisia jechała pierwszy raz w swoim życiu tramwajem.Była taka szczęśliwa... Aż miło było patrzeć na jej beztroski śmiech.Odwiedzilismy tez słynne wrocławskie zoo, most tumski na którym wisiało miliony kłódek miłości ( oczywiście naszej nie mogło tam zabraknąć). Zwiedziliśmy także przepiękny ogród botaniczny i wiele wiele innych miejsc. Powiem Wam szczerze kochani że spędzilismy z panią Marysią zaledwie wekeend a pokochaliśmy ją i jej rodzinę całym sercem.To naprawdę wspaniali ludzie, którzy oprócz swojego serduszka ofiarowali nam coś bardzo cennego...swą przyjaźń. Gdy oglądam wspominkowe zdjęcia tak bardzo za nimi tęsknie :( Nie mogę nie wspomnieć też o wujku Maćku ( synu pani Marysi) Weronisia pokochała go od pierwszego wejrzenia. Nic tylko wujek i wujek ;) Do dzisiaj będąc juz w domku pyta gdzie jest... Maciek- dziękujemy Ci za radość i uśmiech na twarzy naszej perełki. Widząc Weronisie taką szczęśliwą...BEZCENNE. Pani Marysiu...Jeszcze raz z tego miejsca z całego serduszka dziękujemy Wam za ten weekend.Za szczęście i beztroskie dni Weronisi przepełnione głośnym śmiechem, za nasze rozmowy i mile spędzony czas. No i krótka relacja zdjęciowa z tego niezwykłego spotkania.
Na koniec obiecane zdjęcie Weronisi w aparacie HKAFO
Pani Marysiu uśmiechem Weronisi dziekujemy za ten piekny wspólnie spędzony czas

niedziela, 29 lipca 2012

HKAFO i wyjazd do Wrocławia

Kochani.... Chcę Was poinformować że aparat HKAFO dla Weronisi jest juz prawie gotowy. Jutro wybieramy się do Łodzi na małą poprawkę aparatu.Mieliśmy już go w domku lecz niestety kosz na miednice trzeba troszkę powiekszyć bo gdy zakładam go Weronisi to mówi ze ją boli.Czyli wniosek z tego taki że jest po prostu za ciasny.Niestety nie udało nam się zebrać pozostałej brakującej kwoty .Na nasze jednak szczęście zaproponowano nam płatność ratalną ;) Bardzo się wszyscy z tego cieszymy bo ze spokojem sobie go spłacimy a nasza córeczka będzie mogła już go użytkować. Zdjęcie Weronisi stojącej w aparacie już wkrótce na blogu. Jesteśmy też po kontrolnej wizycie u neurochirurga.Na szczęście wszystko jest jak należy.Pani doktor pochwaliła postępy mysi a nasza mała królewna podczas badania nawet nie pisła. Codziennie patrze na ta nasza małą perełkę i codziennie dziękuję Bogu że mi ja dał...że pozwolił mi zostać matką. Czasami człowiek jest naprawdę bezradny i nie raz łzy wylewa, ale widok Weronisi, jej uśmiech i beztroska w oczach sprawiają że wszystkie problemy stają się takie malutkie. W piątek wybieramy się z wizytą do Wrocławia a dokładnie do kogoś kto otworzył przed nami swoje serce. Pani Maria Oblicka. Kobieta wyjatkowa, szczera i przyjazna. Jest z nami w każdej chwili naszego życia. Jest z nami... po prostu zawsze. Nadszedł więc czas aby Weronisia poznała swojego aniołka stróża osobiście. I osobiście mogła podziękować jej za to co dla niej robi... Krótka relacja z tego niezwykłego spotkania pojawi się na pewno na blogu.

piątek, 29 czerwca 2012

Jak ten czas leci...

To juz 3 lata...Tak kochani...Nasza mała śliczna perełka jest juz z nami 3 lata ;)Ten czas tak szybko leci a moja miłość do Weronisi jest coraz silniejsza, coraz bardziej bezwarunkowa.Kocham ja tak bardzo mocno że nawet nie umiem dobrac słów aby to wyrazić. Powiem tylko tyle że przez te lata Weronisia nauczyła mnie co w zyciu naprawdę jest ważne. Pokazała mi jak cieszyć sie z drobnostek. Od dnia jej narodzin towarzysza mi takie oto słowa: urodziłam się by żyć, by być by poznać świat by nauczyć się uśmiechu i łez by przyjmować szczęście i miłość, by odpierać porażkę i zło. urodziłam Cię byś żyła, byś była byś poznała świat tak wiele chciałam Cię nauczyć.... choroba nam przeszkodziła. nauczyłaś mnie jak żyć, jak trwać, jak kochać- nieoczekując nic w zamian. nauczyłaś mnie jak cieszyć się z drobnostek, jak godnie przełykać łzy. nauczyłaś mnie walki... walki o przetrwanie. dziś inaczej patrzę na świat... wiem ,że niewiele mogę zmienić... ale dziękuję Ci że jesteś, za każdy kolejny dzień, za nieprzespaną noc, za uśmiech przez łzy. dziękuję Ci za wiarę ,że nasze dni będą wieczne i kocham Cię... KOCHAM jak nikt. W dniu Twojego Święta niosę Ci kochana córeczko, życzenia pełne miłości. Wszystko dałabym za to, żeby widzieć Cię zawsze szczęśliwą i zdrową. Oby smutek nigdy nie zagościł w Twoim sercu, lecz jedynie radość opromieniała wszystkie dni Twojego życia. KOCHAM CIĘ CÓREŃKO...

czwartek, 17 maja 2012

HKAFO dla Weronisi

Kochani!!! Nie łatwo mi jest to pisać bo naprawdę ciężko jest prosić o pomoc ale w tym przypadku nie pozostaje mi nic innego jak właśnie to zrobić. Proszę Was kochani z całego serca o wsparcie.Rzekłabym nawet że Was błagam.Bez Waszej pomocy jesteśmy zupełnie bezradni. Na ostatniej wizycie lekarskiej ortopeda zapisał Weronisi nowe ortezy a dokładniej aparat HKAFO.Niestety jest on bardzo drogi i najzwyczajniej w świecie nas na niego nie stać.Jego koszt wynosi 8950 zł z czego 3000 refunduje NFZ.Pozostałe 5950 zł musimy pokryć z własnej kieszeni.Czasu mamy naprawdę niewiele.Na początek musimy przesłać do firmy która będzie wykonywać ten aparat wniosek z NFZ i 1500 zł.Reszte musimy zapłacic przy odbiorze aparatu.Nie ukrywam ze kwota za ten aparat nas poraziła ale aby Weronisia mogła samodzielnie stać i wykonac pierwsze kroki nie pozostaje nam nic innego jak go zakupić.Dlatego prosze Was kochani najmocniej jak tylko potrafię: POMÓŻCIE NAM WALCZYC O PIERWSZY KROCZEK WERONISI.Każda nawet najdrobniejsza wpłata jest dla nas bardzo cenna.Z góry serdecznie dziekujemy.

czwartek, 3 maja 2012

Dziękujemy za serce...

Wszystkim,którzy ofiarowali serce naszej córeczce Weronisi i przekazali jej 1% swojego podatku DZIĘKUJEMY Z CAŁEGO SERDUSZKA. Dzięki całkowitej kwocie zebranej w ten sposób nasza córeczka będzie miała szanse poczynić kolejny krok naprzód w swojej walce o sprawność.

wtorek, 1 maja 2012

Po kolei....

Na początek chce Was przeprosić kochani że nie dawałam żadnego znaku. Ale tak jakoś nie miałam kiedy usiąść aby cos napisać. Przez ten czas troszkę u nas się wydarzyło.Ale to od początku... W końcu udało nam się pojechać na badanie urodynamiczne pęcherza moczowego do CZD w Warszawie.Nie było to łatwe bo ciągle mieliśmy jakieś bakterie w moczu.Na domiar złego przed samym wyjazdem Weronisia dostała ostrej biegunki.Ale mimo tych przeszkód nasz wyjazd doszedł do skutku.Pęcherz moczowy jest dobry.Nie ma refluksów i żadnych zmian które mogłyby powodować jakiś niepokój.Mało tego.Badanie wykazało że Weronisia ma skurcze pęcherza.Ja rozumuje to tak że cos tam się zaczyna dziać..czyli być może operacja odbytu dojdzie do skutku.Czasami mam już dość tego czekania.Czuje sie w tej sprawie strasznie bezradna. Kolejną wizytę lekarską którą zaliczyliśmy to wizyta u ortopedy.Szczerze mówiąc wywołała ona u mnie żal i złość.Profesor stwierdził że Weronisia po raz kolejny powinna mieć podcinane ścięgna Achillesa.Jednakże postanowił nie wykonywac tego zabiegu bo według niego to w niczym nie pomoże Weronisi.Zastanawia mnie tylko fakt dlaczego nie pomoże...Na ostatniej wizycie stwierdził że jej postępy dobrze rokują a teraz powiedział coś takiego.Szczerze Wam powiem że jego słowa bardzo mnie zabolały.Nie ukrywam że nawet uroniłam łzę. Nie pozwolę bowiem aby ktokolwiek odbierał mi nadzieję.Mam ja cały czas w sobie i wierzę że Weronisia mimo wszystko wejdzie kiedyś sama do jego gabinetu. Jego słowa sprawiły ze postanowiłam walczyć jeszcze bardziej i pokazać że moja córeczka jest silna dziewczynka i mimo wielu przeciwności pokaże na co ją stać. Mamy też zlecenie na nowe łuski ortopedyczne do pionizowania Weronisi.Będa one wykonane na całe kończyny dolne i dodatkowo z koszem biodrowym.No i znowu będziemy musieli przemierzyć kawałek Polski bo łuski te będą wykonywane w Łodzi.Ale damy radę... No i na koniec... Od 15 kwietnia Weronisia była na kolejnym turnusie rehabilitacyjnym w Zaździerzu koło Płocka.Było naprawdę ciężko.Weronisia strasznie płakała ale mimo to dzielna była do końca.Dała z siebie naprawde wszystko a ja byłam bardzo z niej dumna.Z tego miejsca pragnę podziękować rehabilitantom Pawłowi i Marlence, którzy ćwiczyli z Weronisią naprawdę dobrze.Dziękuje za ich profesjonalizm i dokładność w tym co robili. Dziekujemy również Aguni i Krzysiowi którzy dzielnie walczyli z mija mała pływaczka na basenie.Dziękuje Wam kochani za radość, która tryskała z twarzy Weronisi.Za chwile zabawy i szaleństw.Dziękuje wszystkim , którzy ćwiczyli, bawili się i uczyli Weronisię.Dziekuję Wam za mile spędzony tam czas. Na pewno jeszcze wrócę do Zaździerza. Nasz turnus nie zakończył się jednak szczęśliwie.Weronisia wróciła do domu z szyna gipsowa na nóżce. Z niewiadomych przyczyn na nóżce pojawił się przeogromny siniak.Nóżka spuchła i była bardzo gorąca.Od razu zostałyśmy zawiezione do szpitala w Płocku.Tam zostało wykonane prześwietlenie które wykluczyło złamanie.Lekarz orzekł że jest to po prostu krwiaczek który sie rozlał i spowodował opuchnięcie nóżki. No i aby Weronisia jej nie nadwyrężała postanowił załozyc jej szynę gipsową.Na szczęście tylko na 10 dni.Ech... I krótka relacja z turnusu w Zaździerzu...

sobota, 24 marca 2012

:(

No i stało się.Jednak nie wszystko idzie tak jakbyśmy sobie tego życzyli.Wizyta w CZD w Warszawie po raz kolejny musiała zostać odwołana :( Powodem tego są złe wyniki moczu i bakteria E Coli.Aby badanie , które Weronisia miała mieć czyli urodynamika zostało wykonane posiew moczu musi być jałowy a w moczu nie może być leukocytów. Po rozmowie telefonicznej z panią z CZD dowiedzieliśmy się, że najważniejsze aby nie było leukocytów.A tych Weronisia ma sporo bo aż 25.No i jesteśmy na antybiotyku :( Znowu... niestety.Kolejna wizyta zaplanowana już na 5 kwietnia.Strasznie się martwię czy tym razem uda się pokonać bakterie. Trzymajcie za nas kciuki kochani.Tak bardzo chciałabym mieć to już za sobą.Do Warszawy mamy spory kawałek bo aż 6 godzin jazdy samochodem w jedna stronę.A wrócić musimy do domu w ten sam dzień.Będzie to na pewno ciężki dzień.Byle tylko udało nam się pojechać...

piątek, 16 marca 2012

Dzień za dniem...

Ostatnio pisanie bloga jakoś mi nie idzie...Czasu ciągle brakuje no i chęci też troszkę.Do tego w naszym życiu zaistniało smutne wydarzenie.Nie jest ono w żadnym stopniu związane z Weronisią ale dotknęło całą naszą rodzinę.5 marca odeszła na zawsze bardzo bliska nam koleżanka.Miała zaledwie 38 lat....Była taka młoda i pełna życia, miała tyle planów.W ciągu 2 dni wylew zabrał jej wszystko...Do dnia dzisiejszego nie mogę zrozumieć dlaczego odeszła tak nagle, tak szybko.Zostawiła tu na ziemi wszystko co kochała i wszystkich którzy kochali ją.Jej odejście bardzo nami wstrząsnęło.Do dziś pamiętam jej usmiechnietą twarz gdy widziałam ją dzień przed tragedią.Do głowy mi wtedy nie przyszło że widzę ją po raz ostatni :( I taką właśnie ja zapamiętam- uśmiechniętą i taką szczęśliwą.Aguś-gwiazdeczko spoczywaj w spokoju. Wiem że tego nie przeczytasz ale brakuje nam ciebie bardzo...twojego śmiechu, chrupania jabłka.Dziękujemy ci że byłaś z nami przez te wszystkie lata, wspierałaś nas gdy tak bardzo tego potrzebowaliśmy.Teraz my będziemy wspierać Twoich bliskich,bo zostali sami...bez Ciebie.
TYLKO JEDNO SERCE WIE W NIEBIE...JAK NAM CIĘŻKO ŻYĆ BEZ CIEBIE

Jesteśmy na półmetku wizyt lekarskich.U urologa bez zmian czyli w jak najlepszym porządku.Nadal sie cewnikujemy co 3 godziny, usg nerek prawidłowe,żadnych refluksów i wodonercza. U okulisty podobnie.Dno oka prawidłowe-a to przy schorzeniach Weronisi jest najważniejsze.Następna wizyta dopiero za rok :) Niestety wizyta u ortopedy została przełożona na 3 kwietnia z powodu nieobecności profesora.
Czyli ogólne wiadomości dobre :)

Na koniec chce sie wam jeszcze czymś pochwalić. A mianowicie:
OD 1 WRZEŚNIA NASZA MAŁA PEREŁKA BĘDZIE UCZĘSZCZAĆ DO PRZEDSZKOLA ;)
Oczywiście jeśli zostanie przyjęta....ale prawdopodobnie tak właśnie będzie.Jest to przedszkole nowo otwarte w Gnieźnie i jest ono przedszkolem specjalnym, czyli takim do którego będą uczęszczać dzieci niechodzące.Na miejscu będzie opieka medyczna, rehabilitacja, dogoterapia, hipoterapia. Mam nadzieje że wszystko uda się pomyślnie .
Oczywiście mam pewne obawy bo nigdy nie rozstawałam się z Weronisią na tak długo.Wiem jednak że ona na pewno sobie poradzi bo jest bardzo towarzyska i pogodna.Gorzej z mamusią. Na pewno będzie ciężko przyzwyczaić się do nowej sytuacji no i do rozłąki...nawet na te parę godzin.Ale damy rade bo obie jesteśmy silne ;)

Na koniec znowu małe podziękowanie.Tym razem dla Danusi D. Z całego serduszka dziękujemy ci kochana za Twoje wsparcie i pomoc.Dziękujemy że zawsze możemy na ciebie liczyć.No i dziękujemy za dzisiejsze spotkanie i radość Weronisi. Ściskamy mocno, mocniuteńko.

piątek, 17 lutego 2012

Pomalutku do przodu

Od Nowego Roku za wiele ciekawego nie wydarzyło się w naszym życiu ale chce abyście byli na bierząco z wiadomościami o Weronisi.Cały czas wytrwale ćwiczymy w naszym nowym ośrodku. Weronisia wykonuje naprawdę ciężką pracę.Jakby tego było mało doszła nam jeszcze sobota.Więc teraz ćwiczymy 6 razy w tygodniu.Na odpoczynek mamy tylko niedzielę, która mija niewiadomo kiedy.
Pani psycholog i logopeda z ośrodka orzekły że Weronisia rozwija sie wręcz książkowo.Ładnie mówi, rozumie i wykonuje polecenia.Same orzekły ze gdyby nie to że Weronisia ma bezwładne nóżki w życiu nie powiedziałyby że ona jest chora. Swoim uśmiechem zaraża dosłownie każdego, potrafi wywołać uśmiech u najtwardszego smutasa.

Od miesiąca walczymy z bakterią E Coli w moczu Weronisi. Jesteśmy juz po antybiotykoterapii ale bakteria jest bardzo oporna.Ciężko paskudę wytępić.Po niedzieli kolejny kontrolny posiew.Zobaczymy co z tego wyjdzie.

Od marca zaczynamy maraton po lekarzach:
5 marzec-urolog
13 marzec-okulista i ortopeda w jednym dniu
23 marzec-wyjazd do CZD w Warszawie
Oczywiście napiszę jak przebiegły wszystkie te wizyty.
No i trzymajcie za nas kciuki. Bo ja jak to ja: JUŻ PANICZNIE SIĘ DENERWUJĘ

I na koniec...Chcę podziękowac wszystkim którzy wspierają nas całym sercem, którzy są zawsze z nami na dobre i na złe.Dziękuje tym którzy poświęcili swój cenny czas i pomogli nam rozpowszechnić ulotki o 1%. Dziękuje również ( już po raz kolejny) pani Marii Oblickiej...Za to że jest prawdziwym przyjacielem.Powierniczką w każdej chwili naszego życia.Ściskam Was bardzo bardzo mocno.

piątek, 13 stycznia 2012

Nowy rok...nowe nadzieje


Kochani...Nowy rok zaczął się dla nas pomyślnie. Po wielu trudach, wielu wyrzeczeniach udało nam się zakwalifikować na rehabilitację refundowaną przez NFZ ;) Jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa. Grafik zajęć mamy dość napięty. Chodzimy codziennie na minimum 2 godziny. Oprócz kinezyterapii mamy również: lekarza rehabilitacji, ortopedę, logopedę, psychologa, lampy naświetlające, elektrostymulację, hydromasaż. Obawiałam się czy Weronisia da rade wszystkiemu podołać ale niepotrzebnie się martwiłam. Moja kochana córeczka codziennie udowadnia mi jaka jest dzielna.Powiem nawet że bardzo chętnie chce ćwiczyć a od logopedy i psychologa wychodzi z krokodylowymi łzami. Ale są to łzy smutku że już musi skończyć zajęcia.Dziś na przykład nie mogłam jej wyciągnąć z gabinetu ;)Weronisia zawładnęła sercem każdego. Kocha ją naprawdę bardzo wiele ludzi.Codziennie spotykamy się ze słowami wsparcia i chęci udzielenia pomocy.Z tego miejsca dziękuje wszystkim którzy są z nami, którzy okazują nam wiele serdeczności i ciepła, którzy są po prostu PRAWDZIWYMI przyjaciółmi.
Dziś 13 piątek.Dla nas jest to dzień pełen wrażeń.A mianowicie dzięki uprzejmości i wrażliwości naszej lokalnej gazety GNIEŹNIEŃSKI TYDZIEŃ A DOKŁADNIEJ PANI KAROLINY BEREŁKOWSKIEJ właśnie dziś ukazał się artykuł o naszej małej ślicznej perełce.Zachęcam wszystkich do czytania : Pomóżmy małej Weronice - Naszemiasto.pl
Pani Karolino dziękujemy z całego serduszka.
Powyższy artykuł napisaliśmy z panią Karolina po to gdyż chcemy prosić wszystkich którym nie jest obojętny los naszej córeczki o pomoc.Jak wiecie trwa okres rozliczenia podatkowego za rok 2011. Dlatego prosimy Was kochani.Dajcie Weronisi szanse na zdrowie i podarujcie jej 1% swojego podatku.To naprawdę niewiele...A nam, naszej córeczce pozwoli poczynić kolejny krok naprzód w ratowaniu jej sprawności.

Są ludzie,dzięki którym niebo jest piękniejsze i po deszczu zawsze wychodzi słońce ... Dziękujemy Wam kochani że jesteście...