Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 17 lutego 2011

Rozlicz sie sercem...


ROZLICZ SIĘ SERCEM I PRZEKAŻ 1% PODATKU DLA WERONISI. TO NIC NIE KOSZTUJE A TAK WIELE MOŻE...

Codzienność...

Kochani! Nie piszę wiele na blogu bo w zasadzie nasze życie jak dotąd toczy sie od wizyty lekarskiej do wizyty. Nic specjalnego sie u nas nie dzieje a nie chce was zanudzać tokiem dnia codziennego. Jak narazie mamy spokój od lekarzy. Kolejna wizyta dopiero 30 marca-neurolog i 1 kwietnia-urolog (urodynamika-badanie pęcherza moczowego) Cały czas siedzimy w domku. Nawet nie jeżdzimy na rehabilitację bo ośrodek w którym sie rehabilitujemy czeka za dofinansowaniem z PFRON. Trwa to juz ponad 2 miesiące. Normalnie ręce opadają na to wszystko.Oczywiście ćwiczę z Weronisią w domku ile sie da ale wiadomo że im więcej ćwiczeń tym lepiej. No i co fachowiec to fachowiec. Kazali dzwonic na początku marca. Wtedy mają wiedziec juz coś konkretnego. Zaczynam juz się denerwować całą tą sytuacją .Tyle Weronisia juz wypracowała. Nie chciałabym aby zostało to zaprzepaszczone. Więc na ile moge ćwiczę z nią ile sie da.Na szczęście Nasza córeczka lubi ćwiczyć a to dużo mi pomaga. We wrześniu wybieramy sie na turnus rehabilitacyjny. Więc chciałabym Was prosic kochani abyście pamietali o Weronisi rozliczając sie z podatku. Każda złotóweczka jest dla nas bardzo ważna.Będzie to nasz pierwszy turnus i dlatego bardzo mi zależy aby na niego pojechac.Wierze że gdy z niego wrócimy będe sie mogła Wam pochwalic kolejnymi sukcesami. Liczymy na Was. I z góry dziekujemy z całego serducha.Chciałabym jeszcze bardzo gorąco podziękować wszystkim dobrym duszyczkom,które wpłacają darowizny na subkonto Weronisi w fundacji. Kazda pomoc jest dla nas ogromnym wsparciem. Dziękujemy.

wtorek, 8 lutego 2011

Ortopeda

Kochani! Dzisiejsza wizyta u ortopedy dodała mi siły do walki a zarazem wiary, że Weronisia stanie kiedys na własnych nóżkach i samodzielnie pójdzie z nami na spacer.Ale od początku. Pan profesor dokładnie obejrzał Weronisię,głównie jej plecki i nóżki bo przy tym schorzeniu odgrywają one główną rolę. Zapytał nas: co ona umie? No więc ja mówię że nauczyła przemieszczać sie na pupie. Od razu kazał posadzic ją na ziemi. A dla Weronisi to jakby hasło. Dużo nie brakowało a uciekłaby z gabinetu. Kochani-wyrazu twarzy profesora nie zapomne nigdy.Po wyczynach naszej córeczki na podłodze stwierdził ze jest pełen podziwu dla niej,że przy takich wadach przemieszczanie sie na pupie to nie lada wyczyn. Oznajmił nam że jesli Weronisia będzie czyniła nadal takie postępy to dobrze to rokuje na przyszłość. Według niego ma ona szanse na to że kiedyś samodzielnie postawi pierwsze kroki. Może to troche potrwa, może będzie potrzebny do tego odpowiedni sprzęt ale cieszę się że w ogóle taki dzien nadejdzie, że Weronisia powie do mnie: Mamo! Ja idę.Wtedy na pewno popłyną mi łzy.Najbardziej chciałabym aby mogła choc samodzielnie wejść po schodach. Bo jest to bariera nie do pokonania. Ale po dzisiejszej wizycie jestem tak pozytywnie nastawiona że mam ochote góry przenosić. Zrobie więc wszystko aby Weronisia mogła samodzielnie stanąć na nóżkach.I będe czekać na dzień kiedy to nastąpi. Nieważne jak długo to potrwa.Trzeba tylko ćwiczyć,ćwiczyć i ćwiczyć...Buzialki dla Was. Dziękuje że jesteście z nami, wspieracie nas i wierzycie w to co my...