Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 15 listopada 2012

Bezsilność :(

W ciągu ostatniego miesiąca w naszym życiu wiele się wydarzyło. Półtora tygodnia walczyliśmy z zapaleniem nerwu twarzowego u Weronisi. Pod koniec leczenia w przedszkolu odbyło się pasowanie na przedszkolaka.Weronisi nie mogło na nim zabraknąć.Była to bardzo uroczysta chwila i nie ukrywam że gdy przyszła kolej na moja córeczkę łezka wzruszenia poleciała mi po twarzy. Byłam z niej taka dumna.A ona była przeszczęśliwa. Po pasowaniu Weronisia chodziła 2 dni do przedszkola.Na 3 dzień pojawiła się ostra biegunka. I tak to się zaczęło...Dzień 28 październik 2012 zapamiętam chyba do końca życia.To była niedziela... Rano mnie i męża obudziły dziwne odgłosy.Okazało się że Weronisia ma odruchy wymiotne.Wyciągnęliśmy ją z łóżeczka.Wtedy zauważyłam że moja mała córeczka jest jakby nieobecna.Patrzy wzrokiem w jedna stronę i leje się przez ręce. Byłam przerażona :( Tak bardzo się o nią bałam. Mówiłam do niej, krzyczałam a ona nie reagowała. To nie była ta sama Weronisia.Nie zwlekając ani chwili ubraliśmy się i pojechaliśmy do szpitala. Pierwsze co przyszło mi wtedy do głowy to to że popsuła się zastawka w główce która odprowadza płyn mózgowo-rdzeniowy. Na nasze szczęście dyzur w szpitalu pełniła " złota kobieta". Okazało się że Weronisia ma stan napadowy.Podali jej relanium i stan Weronisi nieco się poprawił.Jednak nadal była nieprzytomna.Modliłam się do Boga żeby jej pomógł, żeby oddał mi moją Weronisię.Usłyszałam tez wtedy przez przypadek słowa jednej z pielęgniarek: Pani doktor ratuje dzieciaczka...Wtedy po raz pierwszy wystraszyłam się że mogę ją stracić.Myslałam że oszaleję... Łzy same mi leciały i czułam sie taka bezradna.Po chwili kazano mi do niej wejść...Leżała w łóżeczku taka niewinna i bezbronna. Głaskałam ja po główce i płakałam.Później przewieźli nas karetka do szpitala w Poznaniu.Na izbie przyjęć od razu sprawdzili czy działa zastawka.Na szczęście działała. Kamień spadł mi z serca.Przytomność Weronisia odzyskała tego samego dnia. Pierwsze co wtedy powiedziałA to : JESTEM GŁODNA ;)Położyli nas na oddziale neurologii i zaczęły się badania... Niestety nie wyszły one najlepiej.RTG klatki piersiowej pokazał odoskrzelowe zapalenie płuc.W badaniu EEG głowy pojawiły sie zmiany co oznacza że Weronisia ma padaczkę :( W badaniu TK głowy wyszło że zastawkę trzeba jednak wymienić bo układ komorowy jest przedrenowany. Byłam załamana.Pomyślałam sobie...Przeciez to niemożliwe...Nie wierzę...po prostu nie wierzę. Neurolog skierował nas do neurochirurga na konsultację. I powiem Wam kochani że nad moją córeczka ktoś z góry wtedy czuwał.Pani doktor stwierdziła że nie widzi takiej potrzeby zeby zastawka musiała byc wymieniona.Nie ma ku temu podstaw.Dziecko jest pogodne, nie wymiotuje a sama zastawka działa idealnie. Na koniec powiedziała że mam się nie martwic bo wszystko jest w porządku.Byłam przeszczęśliwa.Tuliłam Weronisie do siebie i dziękowałam Bogu że nic nie trzeba robić. Po prawie 2-tygodniowym pobycie w szpitalu wróciłyśmy do domu.Ale nic juz nie jest takie samo. Moje zycie jest bardzo napięte. Boje się że to może sie powtórzyć.Gdy jestem z Weronisią sama potrafię ze 100 razy w ciagu godziny sprawdzać czy wszystko jest w porządku.Wiem że powinnam być silna bo moja córeczka mnie potrzebuje.Ale czasami tych sił mi po prostu brakuje... No i po tych przeżyciach musielismy odwołać turnus zaplanowany od 18 listopada,Weronisia musi odpocząć i sie wyciszyć

1 komentarz:

  1. Dziewczyny trzymajcie się, będzie dobrze!
    Dużo zdrówka dla Weroniki a dla Ciebie Iza dużo sił!

    OdpowiedzUsuń